Widzimy firmy, które by nas interesowały

Piotr Krupa | Z prezesem spółki windykacyjnej Kruk rozmawia Przemysław Tychmanowicz.

Aktualizacja: 06.02.2017 16:23 Publikacja: 31.12.2015 11:11

Widzimy firmy, które by nas interesowały

Foto: Archiwum

Wynik netto po trzech kwartałach lepszy niż w całym 2014 r., imponujący wzrostu kursu na trudnym rynku... Jaka jest recepta na sukces?

To jest trudne pytanie. Osobiście jestem zwolennikiem koncepcji małych kroków w biznesie, czyli nie szybkie i spektakularne działania, chociaż i one niektórym przynoszą dużo korzyści, ale mozolne budowanie biznesu. Oczywiście nasze tegoroczne dokonania robią wrażenia, ale na pewno nie jest to tylko chwilowy efekt. Pracowaliśmy i pracujemy nad tym bardzo ciężko i wytrwale. Nasza długoterminowa strategia procentuje, mamy stabilny zespół menedżerski, który długofalowo patrzy na rozwój spółki i przede wszystkim mocno trzymamy się tego, co najlepiej nam wychodzi, co lubimy i na czym zarabiamy. Na dobry 2015 r. złożyły się wszystkie te czynniki. Oczywiście dodatkowo pomaga nam sytuacja gospodarcza, a w szczególności spadek bezrobocia w Polsce i regionie. To także jest dobra informacja nie tylko dla osób zadłużonych, ale również dla naszej spółki.

Rynek windykacyjny w Polsce przeszedł w ostatnich latach jednak duże zmiany. Biznes chociażby z racji pojawienia się zagranicznych firm windykacyjnych stał się bardzo wymagający.

Zgadza się, uważnie śledzimy ruchy konkurencji, zdajemy sobie sprawę z potencjału, jakim dysponują zagraniczne spółki i mamy świadomość tego, że są to mocni branżowi gracze. Wydaje mi się jednak, że lepiej grać w profesjonalnej lidze, czyli takiej gdzie każdy gracz ma wieloletnie doświadczenie rynkowe i zna się na tym biznesie. To, co obserwujemy obecnie na naszym rynku, właśnie do tego zmierza. Dla nas oznacza to, że będziemy konkurować z bardziej przewidywalnymi podmiotami. Już teraz widzimy, że na rynku jest mniej tzw. szybkich pieniędzy czy też inwestorów, którzy nie mają doświadczenia na rynku, ale pojawiają się na nim i przepłacają za pakiety wierzytelności. Dlatego spodziewamy się ustabilizowania marż i stóp zwrotu z inwestycji, a nie kupowania przez niektórych graczy portfeli po nieadekwatnie wysokich cenach. Z poważną, międzynarodową konkurencją nauczyliśmy się żyć i robić wszystko, aby być operacyjnie lepszym albo chociażby nie gorszym od tych podmiotów. Mamy w tym już spore doświadczenia, bo od lat skutecznie rywalizujemy z takimi szwedzkimi firmami, jak: Intrum, Hoist czy niemiecki EOS. I dalej chcemy mieć ponad 20-proc. udział w rynku.

Nie boi się pan, że firmy, które do nas weszły, i które dysponują dużo większą gotówką niż Kruk, będą jednak głównymi rozgrywającymi na przetargach?

Przede wszystkim polemizowałbym z tezą, że posiadają one dużo większy kapitał niż Kruk. Nie ma między nami przepaści. My również dysponujemy dużymi pieniędzmi, które jesteśmy gotowi zainwestować w kolejne atrakcyjne portfele wierzytelności. Co więcej, jeśli spojrzymy na bilanse największych zagranicznych firm zarządzania wierzytelnościami to okaże się, że Kruk w tej grupie jest jedną z najmniej zadłużonych. Nie boję się więc, że któryś z graczy będzie dysponował większym kapitałem niż my. Kluczem do sukcesu na tym rynku jest umiejętność dogadywania się z osobą zadłużoną, budowania z nią długoterminowej relacji i dostarczanie usługi, której potrzebuje. Nieraz udowodniliśmy, że to jest nasza największa zaleta. Nie sztuką jest bowiem kupić portfel wierzytelności.

Przez wiele lat o konsolidacji rynku windykacyjnego w Polsce tylko się mówiło, jednak w 2015 r. stało się to faktem. To początek, a może już koniec tego ruchu?

Na pewno nie jest to koniec. Wiadomo o kilku mających szansę zmaterializować się transakcjach. Wiadomo, że kilka spółek jest wciąż na sprzedaż. Nie widzę jednak większego potencjału do łączenia się polskich firm. Bardziej prawdopodobne wydają się natomiast zmiany właścicielskie podmiotów funkcjonujących na naszym rynku.

Kruk rozmawia z Presco o zakupie portfela wierzytelności od tej firmy, ale czy jesteście zainteresowani przejmowaniem innych podmiotów z branży?

Widzimy na rynku firmy, które nas by interesowały, ale nie wiem czy są one do przejęcia. W tym momencie nie są bowiem prowadzone żadne procesy. Jesteśmy natomiast zawsze otwarci do rozmowy na temat przejęcia portfela wierzytelność.

Czy nasz rynek windykacyjny jest już na tyle duży i na tyle dojrzały, aby pomieścić tutaj największych zagranicznych i krajowych graczy?

Na dzień dzisiejszy widzimy dużą podaż wierzytelności. Sytuacja wokół banków jest też taka, że podaż powinna być generowana również w przyszłości. Logika prowadzenia biznesu bankowego niedługo zapewne pójdzie w tę stronę, że trzymanie niepracujących aktywów, za które dodatkowo płaci się podatek i ponosi koszty ich obsługi, wymusi ich sprzedaż. Najbliższe trzy–cztery lata dla Kruka, a także dla całego rynku rysują się więc w pozytywnych barwach.

Mimo to szukacie swoich szans także na innych zagranicznych rynkach. Nie tak dawno poinformowaliście o wygranym przetargu na zakup wierzytelności we Włoszech. Czy to oznacza, że postawicie na ten kraj kosztem ekspansji na rynek hiszpański?

Nie, nie rezygnujemy z rynku hiszpańskiego. Cały czas nad nim pracujemy, tak samo zresztą jak nad rynkiem włoskim. Myślę, że rok 2016 będzie okresem, w którym zainwestujemy pieniądze w Hiszpanii i tym samym rozpoczniemy na nim działalności. Patrząc na Kruka w krótkiej perspektywie, czyli przyszłego i 2017 r., na pewno będzie się dużo działo, jeśli chodzi o aktywność zagraniczną na rynkach, na których już jesteśmy. Spodziewam się jednak, że wciąż największą część biznesu będziemy generowali na rynku polskim. Dopiero w kolejnych latach, czyli 2018 r. i 2019 r., liczę na to, że nasza pozycja na dużych rynkach zagranicznych takich jak Niemcy, Hiszpania czy też Włochy, będzie na tyle silna, by mówić o Kruku, jako o dużej międzynarodowej firmie. Naszym celem jest stworzenie firmy, która wszędzie robi to samo, traktuje osoby zadłużone jako swoich klientów i proponuje im spłatę długu w dogodnych ratach. Takie proklienckie podeście w tej branży jest wciąż unikatowe w Europie. Wierzę, że taka postawa pozwoli nam zdobyć znaczący udział na każdym z rynków, na którym działamy.

Czy to oznacza, że w dłuższej perspektywie to rynki zagraniczne będą generowały największe obroty i przynosiły największe zyski Krukowi?

Tak jak już wspomniałem, w najbliższych dwóch latach to jednak Polska powinna być tym podstawowym i najważniejszym rynkiem. W kolejnych latach myślę, że Kruk będzie firmą z solidnym biznesem w Polsce, ale nie największym. To jest nasza celowa strategia. Chcemy, aby biznes polski był elementem większej układanki. W Niemczech, Włoszech czy Hiszpanii można zrobić dużo większy biznes niż w Polsce.

Wracając jednak do tego, co czeka nas w najbliższych miesiącach, ile Kruk może wydać na inwestycje w przyszłym roku?

Rynek rządzi się swoimi prawami. Ciężko jest dokładnie przewidzieć, co się wydarzy. Czasami pojawią się na nim transakcje, które zakłócają wszystkie statystki. Dlatego też ciężko jest mówić o jakiś konkretnych liczbach, jeśli mowa o przyszłych inwestycjach.

Od początku roku kurs Kruka zyskał ponad 50 proc. Czy obecna wycena rynkowa odzwierciedla już rzeczywistą wartość firmy?

Nie sposób mówić o aktualnej wycenie Kruka w oderwaniu od tego, co się dzieje na szerokim rynku. Jest on w tym roku dramatycznie słaby. Na tym tle rzeczywiście wyglądamy dobrze. Kurs akcji podąża za naszymi wynikami, rośnie dlatego, że Kruk zwiększa zyski. My mamy szerokie plany rozwoju, a silne szybko rosnące spółki zasługują na bardzo dobrą wycenę. Więc oczekuję, że nasza wycena będzie dalej podążała za wynikami.

CV

Piotr Krupa jest współzałożycielem Kruka, a począwszy od 2003 r. – prezesem spółki. Karierę zawodową rozpoczął w 1997 r. jako wspólnik w spółce cywilnej Kuźnicki i Krupa, której wspólnikiem pozostawał do 2004 r. Z wykształcenia prawnik. Krupa jest m.in. radcą prawnym. W latach 1997–2000 odbył aplikację sądową, a w latach 2000–2003 radcowską. Posiada również licencję detektywistyczną. Prywatnie miłośnik biegania. Ma na swoim koncie kilka maratonów. Oprócz tego może się pochwalić tytułem Ironmana.

Człowiek rynku finansowego

Piotr Krupa w kończącym się roku święcił kolejny triumf. Imponujący wzrost kursu Kruka, a także znacząca poprawa wyników spółki nie uszły uwagi naszych czytelników. To właśnie Piotr Krupa ich głosami został wybrany na człowieka rynku finansowego roku 2015. Kandydatów do tego tytułu było ośmiu. Zostali wybrani przez redakcję „Parkietu". Wśród nominowanych oprócz Krupy znaleźli się: Ireneusz Łazor (prezes TGE), Adam Kiciński (prezes CD Projekt), Waldemar Markiewicz (szef Izby Domów Maklerskich), Andrzej Nartowski (były prezes Polskiego Instytutu Dyrektorów), Paweł Olechnowicz (prezes Grupy Lotos), Jacek Rutkowski (prezes Amiki Wronki) oraz Paweł Szałamacha (minister finansów). O ile w pierwszych dniach głosowania rywalizacja była niezwykle wyrównana, o tyle im dłużej trwał konkurs, tym bardziej zarysowywała się przewaga Krupy. Ostatecznie szef Kruka zdecydowaną większością głosów naszych czytelników wygrał plebiscyt.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego