– Trzeba się przyzwyczaić do 4–6 proc. rocznie i to przy dotychczasowym ryzyku – przekonywał Paweł Homiński, członek zarządu Noble Funds TFI. – Ta sytuacja może się utrzymać nawet przez najbliższe 20, może 30 lat.
Eksperci się zgodzili, że portfel inwestycyjny, zarówno dla detalicznego, jak i doświadczonego inwestora, powinien mieć teraz raczej defensywną strukturę. W przypadku inwestora przyzwyczajonego do lokat bankowych oznacza to stopniowe lokowanie części kapitału w polskie obligacje skarbowe (trzymane do wykupu) oraz obligacje korporacyjne.
– Powinny to być papiery emitentów o dobrej kondycji finansowej, dające zarobić nie więcej niż 4–5 proc. rocznie, podkreślił Paweł Spławski, wiceprezes Banku Pocztowego. Ważne, żeby nie inwestować wyłącznie w jednego emitenta, dlatego warto rozważyć FIZ długu korporacyjnego.
Bardziej doświadczeni inwestorzy mogą nastawić się na łapanie okazji rynkowych, kiedy takie się przytrafią. Gdzie szukać takich szans na zysk, jakie ostatnio stworzyła ropa naftowa (niemal 100 proc. w kilka miesięcy)? – Warto się przyjrzeć metalom przemysłowym. Być może dołek jeszcze przed nami, ale widzę szansę na dynamiczne odreagowanie – ocenił Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
– Przed końcem roku ciekawe okazje inwestycyjne mogą się trafić w polskich akcjach i szerzej – na giełdach rynków wschodzących – przekonywał Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. – Z rozmów, które przeprowadziłem z inwestorami zagranicznymi, wynika, że powszechnie oczekują oni przejęcia również akcyjnej części portfeli OFE. Biorąc pod uwagę skrajnie pesymistyczne nastawienie globalnych graczy do naszego rynku, warto przygotować część kapitału na zakupy polskich akcji – zastanawiał się Benecki.