– Pewnie negatywna reakcja wynika z tego, że podczas prezentacji jednoznacznie wrócono do kosztownego pomysłu ze stycznia. Poza tym wygląda na to, że władza rzeczywiście zmierza do ustawowego rozwiązania sprawy frankowej – ocenia Maciej Marcinowski, analityk Trigon DM.

Brak konkretów powoduje, że trudno szacować koszty ewentualnego przewalutowania. – Wygląda jednak na to, że nowy projekt w zasadzie będzie opierał się na poprzednim, zaprezentowanym w styczniu, a którego koszt Komisja Nadzoru Finansowego oszacowała ponad 60 mld zł – dodaje Michał Sobolewski, analityk DM BOŚ.

Wprawdzie we wtorek padła kwota 30–40 mld zł (w podstawowym scenariuszu), ale Sobolewski obawia się, że nie są to konkretne szacunki. – Chęć ekspertów prezydenckiej kancelarii do pokazania skutków finansowych regulacji była niewielka, więc albo szacowane koszty są na tyle duże, że mogą zaniepokoić rynki, albo na tym etapie nie są jeszcze dostępne – mówi analityk DM BOŚ. Jednak ostatnio wyglądało na to, że poszukiwane będzie rozwiązanie, które nie byłoby aż tak kosztowne. – Doradca prezydenta Marek Dietl mówił niedawno o koszcie w granicach 14–18 mld zł dla banków, który nawet jednorazowo mógłby być możliwy do absorpcji przez sektor – dodaje Sobolewski.

Marcinowski zaznacza, że faktycznie podczas prezentacji padła kwota 40 mld zł, ale nawet jeśli byłoby to 60 mld zł, to wszystko zależy od tego, czy możliwe jest rozłożenie kosztów w czasie, w jaki sposób i jakim okresie. – Na te pytania nie poznaliśmy odpowiedzi, choć zdaniem ekspertów kancelarii jest to możliwe i wskazują na sekurytyzację. Ale znowu nie ma szczegółowych założeń. Gdyby każdy z banków miał utworzyć własny SPV, do rozliczania strat z przewalutowania, nie miałoby to sensu, bo musiałby być konsolidowany. Ewentualnie banki mogłyby powołać wspólny SPV, który rozliczałby się na specjalnych, przewidzianych w ustawie zasadach i wykazywał straty, a banki nie przeszacowywałyby udziałów w tej spółce. Jeśli nie, to jedynym możliwym rozwiązaniem wydaje się na razie obejmowanie przez NBP obligacji banków zamiennych na akcje lub samych akcji, co dokapitalizowałoby je po stratach w wyniku przewalutowania – dodaje.