Teraz daje nam A2 i jest to najwyższy spośród ratingów, jakie mamy od trzech liczących się agencji – oprócz Moody's to Fitch i Standard & Poor's.
Nie ma powodów do obaw...
Gdy w połowie stycznia na obniżkę ratingu zdecydowała się S&P, ceny polskich obligacji skarbowych gwałtownie spadły, a wraz z nimi stopy zwrotu funduszy dłużnych.
Co powinni zrobić klienci TFI w przededniu decyzji kolejnej agencji? Decyzji – jak sugerował sam Moody's w sierpniowej wypowiedzi dotyczącej sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego – potencjalnie negatywnej. – Uczestnicy funduszy akcji polskich nie mają się czego obawiać, nawet jeżeli Moody's obetnie nam rating – przekonuje Grzegorz Zatryb, zarządzający w Skarbcu TFI. – Ale taka decyzja prawdopodobnie przejdzie niezauważona również przez tych klientów TFI, którzy postawili na obligacje – dodaje.
– Po pierwsze, niższa o jeden stopień ocena Moody's wciąż będzie miała charakter inwestycyjny. Po drugie, nie wpłynie na średni ważony rating naszego kraju, uwzględniający oceny wszystkich trzech liczących się agencji – Moody's, Fitcha i S&P. Już teraz rating, który mamy od tej pierwszej (A2), jest o jedną notę wyższy niż u drugiej (A-) i o dwie noty wyższy niż u trzeciej (BBB+). Po trzecie wreszcie, widać, że rynek dość szybko się otrząsnął po wypowiedzi ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego z początku września, sygnalizującej, że Moody's może nam obniżyć ocenę. W ostatnich dniach rentowność naszych dziesięcioletnich obligacji znów spada (ceny rosną) – wymienia Zatryb.
Jednocześnie zwraca uwagą, że przedstawiciele rządu są informowani o decyzjach agencji ratingowych dobę wcześniej niż opinia publiczna, ale raczej nie tydzień wcześniej. Obniżka ratingu nie jest więc wcale przesądzona.