W ocenie Hardta w całym 2016 r. polska gospodarka prawdopodobnie urośnie o około 3,2–3,4 proc. To oznaczałoby lekkie przyspieszenie wzrostu w drugiej połowie roku, bo w pierwszej PKB rósł w tempie około 3,1 proc. rocznie. Członek RPP przyznał, że regres w inwestycjach jest powodem do niepokoju, bo Polska z powodów demograficznych potrzebuje zastępowania pracy kapitałem. Ale podkreślił, że tego problemu nie rozwiąże łagodniejsza polityka pieniężna. – To nie koszt kapitału ogranicza podejmowanie nowych inwestycji, tylko niepewność i przerwa w napływie funduszy z UE – powiedział Hardt podczas konferencji naukowej „Wyzwania integracji gospodarczej w UE", organizowanej przez Wydział Nauk Ekonomicznych UW i NBP. Członek RPP ocenił, że obniżka stóp mogłaby być uzasadniona, gdyby deflacja utrzymywała się także w przyszłym roku, a wzrost gospodarki jeszcze wyhamował. – Wydaje się, że jest to jednak scenariusz mało prawdopodobny – zaznaczył.
Hardt odniósł się też do pomysłu przedstawionego niedawno przez Instytut Sobieskiego, think tank uchodzący za intelektualne zaplecze PiS. Zakłada on zaangażowanie NBP w finansowanie reprywatyzacji i jednocześnie „Planu na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" wicepremiera Morawieckiego. – Modernizacja Polski, np. poprzez zapisane w planie Morawieckiego podniesienie udziału inwestycji w PKB do 25 proc., wymaga działań strukturalnych, zwiększenia wydajności pracy, podniesienia poziomu innowacyjności, wzmocnienia struktur państwa i zwiększenia jego sprawności. Polityka pieniężna może tym działaniom towarzyszyć, stabilizując system, ale nie może ich zastąpić – powiedział Hardt.