Unia walutowa wciąż dzieli ekonomistów

Brexit ożywił debatę na temat euro w Polsce.

Publikacja: 27.09.2017 06:00

Unia walutowa wciąż dzieli ekonomistów

Foto: Bloomberg

Decyzja Wielkiej Brytanii, aby wystąpić z Unii Europejskiej, ożywiła nad Wisłą dyskusję na temat euro. Gdy brexit stanie się faktem, Polska zostanie jedynym dużym krajem UE, który będzie się posługiwał własną walutą. To rodzi obawy, że zostaniemy zepchnięci na boczny tor integracji europejskiej, która siłą rzeczy będzie dotyczyła głównie krajów unii walutowej. Czy wobec tego polski rząd powinien zacząć przygotowywać się do zmiany waluty? Czy dziś, zaledwie kilka lat po kryzysie fiskalnym w strefie euro, warto należeć do tego klubu?

Z tymi pytaniami zmierzą się uczestnicy dyskusji przy okrągłym stole, która odbędzie się w piątek po południu, trzeciego dnia Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie. Debata zapowiada się emocjonująco. Wezmą w niej udział m.in. prof. Grzegorz Kołodko, wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego, i były minister finansów Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, oraz Stefan Kawalec, był wiceminister finansów, prezes firmy doradczej Capital Strategy. Wszyscy trzej swoje poglądy na temat euro w Polsce prezentowali niedawno w artykułach i są one w wielu punktach rozbieżne. Wśród panelistów są ponadto Dantua Hübner, przewodnicząca Komisji Spraw Konstytucyjnych w Parlamencie Europejskim, prof. Dariusz Rosati, wykładowca SGH i były europarlamentarzysta, oraz Sándor Gyula Nagy, dyrektor Instytutu Spraw Zagranicznych i Handlu na Uniwersytecie Korwina w Budapeszcie.

Polityka ważniejsza od ekonomii

W marcu głos w sprawie euro zabrał Jarosław Kaczyński, prezes PiS. Oświadczył, że przystąpienie do unii walutowej może być dla nas opłacalne dopiero wtedy, gdy PKB per capita w Polsce osiągnie 85 proc. poziomu tego wskaźnika w Niemczech. To, jak oszacowali szybko ekonomiści, perspektywa co najmniej 20–25 lat. Także premier Szydło oceniała wiosną, że przyjęcie euro nie byłoby dla Polski w tym momencie opłacalne.

Są to jednak argumenty natury ekonomicznej, tymczasem dzisiaj zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy wprowadzenia euro w Polsce podnoszą głównie argumenty polityczne. – W kwestii tego, że członkostwo w strefie euro przyniosłoby Polsce gospodarcze korzyści, wśród ekonomistów panuje w zasadzie konsensus. NBP opublikował kilka raportów, w których analizował koszty i korzyści ekonomiczne z tytułu przyjęcia euro. Ten bilans zawsze wychodził dodatni. Korzyści polityczne to jest dodatkowy, nowy argument na rzecz euro – tłumaczył „Parkietowi" prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.

To nie do końca prawda. Stefan Kawalec oraz Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista mBanku, autorzy książki „Paradoks euro", uważają, że rezygnacja ze złotego negatywnie wpłynęłaby na polską gospodarkę. Ale nawet oni podnoszą przeciwko wspólnej walucie głównie argumenty polityczne. Jak twierdzą, utrzymanie unii walutowej wymaga większej integracji państw UE, a więc dalszego ograniczenia ich suwerenności. Tymczasem, jak pokazało brytyjskie referendum w sprawie przynależności do Unii oraz wzrost popularności nacjonalistycznych ugrupowań w innych krajach, wielu Europejczyków sobie tego nie życzy. Ale jeśli warunkiem utrzymania euro są zmiany, które prowokują eurosceptyczne nastroje, to waluta ta zagraża istnieniu Unii Europejskiej, grozi jej implozją.

Polska skazana na marginalizację

Prof. Kołodko w styczniu przedstawił stanowisko biegunowo różne. Według niego Polska, dołączając do unii walutowej, mogłaby UE zbawić. „W sytuacji, gdy trwa strukturalny i instytucjonalny kryzys UE, gdy coraz wyraźniej rysuje się scenariusz »Europy dwóch prędkości«, gdy górę bierze nowy nacjonalizm miast nowego pragmatyzmu, wzmocnienie jednego z głównych ogniw procesu, jakim jest projekt wspólnej waluty europejskiej, miałoby fundamentalne znaczenie dla integracji. I to nie tylko naszej, gdyż UE jest obserwowana z uwagą na całym świecie. Jeśli powiedzie się europejska integracja, to nabierze ona impetu i w innych częściach świata" – pisał na łamach „Rz".

Wielu ekonomistów, m.in. prof. Andrzej Wojtyna, były członek RPP, a także Janusz Jankowiak, argumentowali, że członkostwo w strefie euro zapobiegłoby politycznej i gospodarczej peryferyzacji Polski. Ten argument bazował jednak na założeniu, że po wyborach prezydenckich we Francji i parlamentarnych Niemczech te dwie największe gospodarki UE zaczną domykać projekt integracji europejskiej. Dziś, w związku z wynikami wyborów niemieckich, w których zaskakująco duże poparcie otrzymali eurosceptycy, nie jest to wcale przesądzone. Tym ciekawiej zapowiada się piątkowa debata.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego