Napaść Rosji na Ukrainę w lutym zeszłego roku zatrzymała eksport z tamtejszych portów. Błyskawicznie przyniosło to wzrost cen żywności, w tym zbóż, na rynkach światowych, bo Ukraina należy do jej największych producentów. Widmo głodu zajrzało w oczy milionom mieszkańców biedniejszych krajów, przede wszystkim w Afryce.

Zawarta rok temu przez Ukrainę, Rosję, Turcję i ONZ umowa gwarantowała bezpieczny eksport zboża i nawozów z Ukrainy przez Morze Czarne. Była kilka razy przedłużana. Tym razem jednak Rosja oznajmiła, że umowa o eksporcie ukraińskiego zboża przestała obowiązywać, że wstrzymała swój udział w tym porozumieniu. Moskwa groziła takim krokiem, ponieważ – jak twierdziła – kilka jej żądań dotyczących eksportu nie zostało spełnionych. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że Moskwa powróci do realizacji umowy, gdy warunki te zostaną spełnione.

W prace nad przedłużeniem umowy zaangażowane są ONZ, Turcja, a także KE. Dzięki bezpiecznym korytarzom morskim z trzech ukraińskich portów Odessy, Czarnomorska i Piwdennego Ukraina wyeksportowała ponad 32 mln ton pszenicy, kukurydzy i innych zbóż. Przyczyniło się to do znacznych spadków ich cen na rynkach światowych.

Ukraińskie zboże eksportowane jest także drogą lądową. Tranzytem m.in. przez Polskę ma trafiać do krajów biedniejszych. Brak nadzoru nad tym przewozem doprowadził jednak do rozlania się ukraińskiego zboża na nasz rynek, co doprowadziło do spadków cen polskiego ziarna i wywołało protesty naszych rolników. Pracę stracił minister rolnictwa. Jego następca obiecał poprawę sytuacji, rolnicy twierdzą jednak, że magazyny są nadal pełne zboża.