Jack Ma, założyciel koncernu Alibaba Group (nazywanego „chińskim Amazonem”), był kiedyś supergwiazdą na globalnej scenie biznesowej. Uosabiał potęgę chińskiego kapitalizmu. Miał jednak nieszczęście wypaść z łask decydentów z Pekinu. Na jesieni 2020 r. wygłosił dosyć niewinne przemówienie, w którym w umiarkowany sposób skrytykował chiński system regulacyjny. Ponoć bardzo nie spodobało się ono chińskiemu przywódcy Xi Jinpingowi. Wkrótce potem regulatorzy doprowadzili do odwołania wielkiej oferty publicznej spółki Ant Group należącej do Jacka Ma. Władze rozpoczęły również kampanię zaostrzania regulacji, która uderzyła w Alibabę oraz innych gigantów z chińskiego sektora technologicznego. Ta kampania, wraz z drakońską polityką walki z pandemią i kryzysem na rynku nieruchomości, długo ciągnęła w dół akcje wielu chińskich spółek. Papiery Alibaby straciły od szczytu z października 2020 r. do dołka z października 2022 r. ponad 80 proc. na wartości. (Odbiły się od dołka już o ponad 60 proc., na fali optymizmu związanej ze znoszeniem restrykcji covidowych. Ich kurs wrócił jednak dopiero na poziom z czerwca 2022 r.). Sam Jack Ma na długo zniknął z pola widzenia opinii publicznej. Spekulowano, że mógł trafić do tajnego więzienia bezpieki. On jednak zaszył się w bezpiecznej Japonii, a pod koniec marca niespodziewanie pojawił się w Chinach. Zapowiedział również, że Alibaba Group zostanie podzielona na sześć spółek, z których każda przeprowadzi dużą ofertę publiczną. Ten sygnał został bardzo pozytywnie przyjęty przez inwestorów. Uznali oni, że Xi Jinping pogodził się z chińskimi potentatami.
Wstrząsy wewnętrzne
– To było taktyczne posunięcie Xi, by po pandemii zmniejszyć presję na gospodarkę, gdyż sprawy naprawdę mają się źle. Trzeba zrozumieć, że Xi jest mocno dogmatyczny, gdy może robić wszystko tak, jak chce. Gdy jednak wyczuwa zagrożenie, jest pragmatycznym realistą. Gdy gospodarka jest w poważnych kłopotach, to jego władza jest potencjalnie zagrożona. On wie, że potrzebuje nadal takich ludzi jak Jack Ma i firm takich jak Alibaba – twierdzi Steve Tsang, dyrektor SOAS China Institute.
– Jack Ma nie pojawił się w Hangzhou dlatego, że zmęczył się podróżowaniem. Myślę, że to zostało dobrze wyreżyserowane i wpisuje się w rządową kampanię mającą zademonstrować, że rozluźniana jest presja na sektor prywatny, a kraj staje się bardziej otwarty na resztę świata – uważa Stephen Roach, ekonomista z Uniwersytetu Yale.
2022 rok był dla gospodarki chińskiej bez wątpienia słaby. PKB wzrósł wówczas o 3 proc., co (pomijając pandemiczny 2020 r.) było najgorszym wynikiem od 1976 r. W czwartym kwartale gospodarka urosła o 2,9 proc. rok do roku, a w porównaniu z poprzednimi trzema miesiącami wzrost był zerowy. Byłoby pewnie jeszcze gorzej, gdyby na początku listopada władze, w reakcji na falę protestów społecznych, nie zaczęły odchodzić od drakońskich restrykcji covidowych. Odmrażanie gospodarki doprowadziło do dosyć szybkiej poprawy koniunktury. Mediana prognoz analityków zebranych przez agencję Bloomberga sugeruje, że wzrost chińskiego PKB wyniósł w pierwszym kwartale 3,4 proc. r./r., w drugim sięgnie 7,3 proc., a w trzecim 4,9 proc. Sytuacja gospodarcza w Państwie Środka nie jest jednak jeszcze na tyle dobra, by skłaniać władze do optymizmu. Świadczy o tym choćby spadek zysków chińskich firm przemysłowych wynoszący w pierwszych dwóch miesiącach 2023 r. aż 23 proc.