Inflacja konsumencka w Japonii przyspieszyła z 4 proc. w grudniu do 4,3 proc. w styczniu i była najwyższa od grudnia 1981 r. Taki odczyt był zgodny z oczekiwaniami. Będzie ona wyzwaniem dla Kazuo Uedy, ekonomisty nominowanego na nowego prezesa Banku Japonii. Z jego wypowiedzi wynika jednak, że ten skok inflacji nie będzie się wiązał z żadną rewolucją w polityce pieniężnej.
Kontynuacja i zmiany
– Wierzę w to, że właściwym jest kontynuowanie luźnej polityki pieniężnej, podchodząc jednak kreatywnie w zależności od sytuacji – stwierdził Ueda podczas piątkowego przesłuchania w japońskim parlamencie.
Ueda powiedział również, że obecny skok inflacji jest spowodowany nie tyle wzrostem popytu, co zwyżką cen surowców. – Standardową praktyką jest działanie wyprzedzające przeciw inflacji napędzanej przez popyt, ale nie dokonywanie natychmiastowej odpowiedzi na inflację podsycaną przez problemy podażowe. W innym przypadku Bank Japonii schłodziłby popyt, pogorszył sytuację gospodarczą i zepchnął ceny w dół za pomocą zacieśniania polityki pieniężnej – stwierdził nominat na prezesa Banku Japonii. Jego zdaniem zajmie jeszcze sporo czasu, zanim inflacja w Japonii w trwały sposób osiągnie cel wynoszący 2 proc. Ueda stwierdził, że nie ma żadnych „magicznych rozwiązań”, by rozwiązać ten problem.
Główna stopa procentowa w Japonii wynosi minus 0,1 proc. i nie była zmieniana od ponad siedmiu lat. Jest obecnie najniższa na świecie. Bank Japonii prowadzi również politykę kontroli krzywej rentowności obligacji, w ramach której stara się, by rentowności japońskich dziesięciolatek poruszały się w przedziale od minus 0,5 proc. do plus 0,5 proc.