Po wybuchu wojny na rynkach żywności najmocniej drożały zboża i oleje roślinne, bo Ukraina i Rosja należą do ich znaczących producentów. Rekordowy wzrost cen notowała pszenica, a kukurydza, jęczmień i sorgo były najdroższe od 1990 r. – Wydaje się, że rynek już skonsumował wybuch wojny w Ukrainie – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk sektora rolno-spożywczego w Santander Bank Polska. – Kwiecień przyniósł pewną stabilizację, choć ceny pozostały na bardzo wysokich poziomach – dodaje.

– W przypadku produktów roślinnych światowe giełdy bardzo szybko i gwałtownie zareagowały na agresję Rosji w Ukrainie. Można przyjąć, że większość ryzyka związanego z brakiem dostępności na świecie zbóż i roślin oleistych z tych krajów zostało już uwzględnione w zmianach cen tych produktów na giełdach – mówi Paweł Wyrzykowski, analityk Sektora Food&Agri w Banku BNP Paribas.

Tłumaczy, że z uwagi na specyfikę umów handlowych oraz praktykę komercyjną producenci żywności z pewnym opóźnieniem odzwierciedlają wzrost kosztów produkcji w cenach swoich produktów dla konsumentów. Dlatego jego zdaniem ostatni wzrost cen surowców jeszcze nie w pełni jest widoczny w cenach detalicznych, co oznacza, że możemy spodziewać się dalszego wzrostu cen żywności na świecie, które według Banku Światowego w skali roku podskoczyły już o 37 proc. – Dodatkowo, jak wskazuje Bank Światowy, nawozy i energia mają kluczowe znaczenie dla cyklu upraw, a wzrost cen tych czynników nakłada się na siebie, tworząc napięcie bezpieczeństwa żywnościowego, które potrwa co najmniej kilka miesięcy, a prawdopodobnie nawet do przyszłego roku – ocenia Paweł Wyrzykowski.

– Ceny globalne pozostają pod wpływem nierozwiązanych od dwóch lat wyzwań związanych z ograniczeniami podażowymi nakładającymi się na silny popyt. Wojna w Ukrainie jest dodatkowym, bardzo istotnym czynnikiem wpływającym zarówno na oczekiwane bilanse, jak i na nastroje panujące na rynkach. Biorąc powyższe pod uwagę, trzeba niestety przyjmować z dość dużym prawdopodobieństwem, że światowe ceny żywności nie osiągnęły jeszcze swojego maksimum, a kolejne miesiące mogą przynieść ich dalsze zwyżki – ocenia Paweł Kowalski z departamentu analiz makroekonomicznych Banku Pekao.