Zapał Miedwiediewa ostudził obecny na szczycie Jose Manuel Barroso, przewodniczący Komisji Europejskiej. – Jesteśmy otwarci na omawianie różnych propozycji, ale nie powinniśmy odrzucać istniejących umów – zaznaczył. Przedstawiciele UE już wielokrotnie wcześniej twierdzili, że porozumienie proponowane przez Miedwiediewa nie zastąpi Karty. Brukseli nie podoba się, że w rosyjskim projekcie nowej umowy energetycznej znalazły się zapisy przeciwne unijnym planom liberalizacji rynków energetycznych i ograniczające prawa krajów, przez które przesyłane są ropa oraz gaz.

Rosja próbowała przekonać Unię podczas szczytu, że powinna zacieśnić z nią współpracę, gdyż Europie może w tym roku grozić kolejny kryzys gazowy.– Ukraina powinna zapłacić w 2009 r. ponad 4 mld USD za 19,5 mld m sześc. gazu, które muszą zostać wtłoczone do jej magazynów. Jeśli Ukraińcy mają potrzebne pieniądze, wszystko jest w porządku. Wątpimy jednak w zdolność Ukrainy do zapłaty tej sumy – stwierdził Miedwiediew. Rosyjskie władze wskazywały wcześniej, że jeśli Ukrainie nie uda się zapełnić przed zimą magazynów z gazem, może to doprowadzić do kradzieży surowca przez Kijów i przerwania jego dostaw do Unii Europejskiej. Rosyjski prezydent zaproponował więc Brukseli, by wspólnie z jego krajem pomogła Ukrainie w zabezpieczeniu dostaw gazu na Zachód. – Chcielibyśmy, by znaczną część tej pomocy wzięła na siebie Unia – zadeklarował.

Zgodnie z oczekiwaniami ekspertów szczyt w Chabarowsku nie przyniósł więc rozstrzygnięcia żadnego z problemów w relacjach Moskwy i Brukseli. Miedwiediew zadeklarował jedynie, że wciąż trwają prace nad porozumieniem o współpracy UE i Rosji, które ma regulować ich stosunki polityczno- -gospodarcze.