Dzisiaj, w rosyjskim mieście Jekaterynburg rozpoczyna się pierwszy w historii formalny szczyt przywódców państw grupy BRIC, czyli największych rynków wschodzących: Chin, Rosji, Brazylii i Indii. Zebrani na nim liderzy mają debatować nad tematem wzajemnych stosunków gospodarczych oraz przebudowy światowego systemu finansowego. Podczas rozmów poruszą zapewne kwestię stworzenia nowej światowej waluty rezerwowej mającej zmniejszyć zależność od dolara. Mało prawdopodobne jest jednak, by podjęli w tej sprawie konkretne decyzje.
[srodtytul]Kudrin grzebie nadzieję[/srodtytul]
Temat globalnej waluty (opartej na Specjalnych Prawach Ciągnienia Międzynarodowego Funduszu Walutowego, czyli SDR), mającej przerwać dominację dolara, pojawia się często w wypowiedziach polityków i ekonomistów, odkąd w marcu z taką propozycją wystąpił Zhou Xiaochuan, prezes banku centralnego ChRL.
Temu pomysłowi zdawały się sprzyjać rosyjskie władze. Prezydent Miedwiediew już kilka razy w tym miesiącu mówił o konieczności stworzenia przez BRIC „regionalnej” waluty rezerwowej, co mogłoby być początkiem tworzenia światowej waluty opartej na SDR-ach. W zeszłym tygodniu rosyjski bank centralny rozpoczął działania mogące być początkiem realizacji tego planu. Zapowiedział, że pozbędzie się amerykańskich obligacji wartych 10 mld USD i kupi obligacje MFW opiewające na tyle samo. Wcześniej Chiny i Brazylia ogłosiły, że nabędą papiery Funduszu warte odpowiednio 50 mld USD 0raz 10 mld USD.
Kubłem zimnej wody na głowy zwolenników nowej globalnej waluty była więc deklaracja rosyjskiego ministra finansów Aleksieja Kudrina. Stwierdził on, że obecnie nie istnieje alternatywa dla dolara, a jego państwo wciąż ma pełne zaufanie wobec amerykańskiej waluty.