6 sierpnia funt zaczął tracić, gdyż w kierownictwie Banku Anglii (BoE) górę zaczęło brać przekonanie, iż recesja jest głębsza, niż sądzono wcześniej. Mervyn King, szef brytyjskiego banku centralnego, i inni członkowie rady polityki monetarnej podjęli decyzję o zwiększeniu o 40 proc., do 290 miliardów dolarów, puli pieniędzy na zakup papierów dłużnych. Później King zasygnalizował, że inflacja prawdopodobnie spadnie poniżej celu BoE, co sprawi, że nie będzie konieczne podwyższanie głównej stopy procentowej.
Te czynniki zmniejszyły atrakcyjność funta. Od 5 sierpnia do minionego piątku kurs brytyjskiej waluty względem amerykańskiego dolara obniżył się 2,6 proc. Spośród 176 walut monitorowanych przez specjalistów agencji Bloomberg, gorzej wypadły tylko trzy. Według analityków francuskiego banku BNP Paribas w ciągu najbliższych 12 miesięcy funt może stracić jeszcze 9,3 proc. i osiągnąć poziom 1,50 USD. Hans-Guenter Redeker, londyński analityk BNP, nie ukrywa, że wobec brytyjskiej waluty jest nastawiony „superniedźwiedzio”. John Taylor, szef nowojorskiego funduszu hedgingowego FX Concepts, uważa, że funt może się umocnić o nie więcej niż 5 centów, zanim poleci w dół na jesieni. Niektórzy inwestorzy wciąż jednak grają pod zwyżkę, gdyż nie tracą nadziei na ożywienie brytyjskiej gospodarki.