Grecja może zostać ukarana, jeżeli nie dokona odpowiednio dużych oszczędności budżetowych – stwierdził wczoraj Jean-Claude Juncker, premier i minister finansów Luksemburga, a także przewodniczący eurogrupy (składa się z ministrów finansów państw strefy euro). Juncker dodał, że zgodnie z jej ustaleniami, jeżeli okaże się to konieczne, Grecja powinna w tym roku zacisnąć pasa bardziej niż planował wcześniej rząd. O tym, czy dodatkowe cięcia budżetowe będą potrzebne, ma zdecydować raport o postępach w naprawie finansów publicznych, jaki Ateny przedstawią Komisji Europejskiej w połowie marca.
[srodtytul]Chłód wieje z Brukseli[/srodtytul]
Problem Grecji znalazł się wśród poruszanych przez obradujących wczoraj w Brukseli ministrów finansów krajów Unii Europejskiej. Podobne deklaracje płynęły wczoraj z ust wielu innych unijnych polityków. – To, co pokazał dotąd grecki rząd, nie jest wystarczające. Jeżeli chce budować wiarygodność na rynkach, powinien zrobić więcej w sferze podatków i cięć – powiedział Andreas Borg, szwedzki minister finansów. W zeszłym tygodniu unijni przywódcy zadeklarowali wolę udzielenia wsparcia Grecji. Nie podali jednak żadnych konkretów. Opinii publicznej nie przedstawiono więc jak dotąd planu pomocowego. Jedyne, co unijni politycy zaoferowali Atenom, to nakaz szybkiego zmniejszania deficytu.
[srodtytul]Zmienianie kursu „Titanica”[/srodtytul]
Rząd w Atenach stoi zaś przed trudnym zadaniem. Chce obniżyć deficyt budżetowy do 8,7, z 12,7 proc. PKB w zeszłym roku. By to zrobić, m.in. zamrozi płace w sektorze publicznym, podwyższy podatki i opodatkuje krótkoterminowe transakcje giełdowe. W celu zwalczania szarej strefy i podniesienia ściągalności podatków od przyszłego roku zakazane zostaną transakcje w gotówce (dokonywane pomiędzy spółkami lub pomiędzy spółką a osobą fizyczną) przekraczające wartość 1500 euro.