Prezydent USA Barack Obama zaapeluje dzisiaj do Kongresu, aby uchwalił ulgi pozwalające firmom odliczyć od podatku w tym i przyszłym roku koszty inwestycji w kapitał trwały (fabryki, maszyny). Ma to im dać zastrzyk 200 mld USD – wynika z wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji.
To jednak tylko jeden z punktów kolejnej gospodarczej ofensywy Waszyngtonu. Obama chciałby, aby kolejne 100 mld USD trafiło do firm dzięki zmianom w systemie odliczeń wydatków na badania i rozwój. Już w poniedziałek, gdy Amerykanie świętowali Dzień Pracy, ogłosił zaś program rozwoju infrastruktury o wartości 50 mld USD.
[srodtytul]Rynek pracy priorytetem[/srodtytul]
W ostatnich tygodniach zza Atlantyku napływały liczne sygnały, że ożywienie w amerykańskiej gospodarce spowalnia. Zwieńczeniem tych danych była rewizja tempa wzrostu PKB w II kwartale z 2,4 proc. do 1,6 proc. oraz wzrost stopy bezrobocia w sierpniu do 9,6 proc., z 9,5 proc. w lipcu. W tej sytuacji część ekonomistów (m.in. noblista Paul Krugman) wskazywała, że USA potrzebują kolejnego pakietu bodźców fiskalnych, aby zastąpić ten uchwalony w 2009 r. (o wartości około 800 mld USD), którego efekty już wygasają.
Choć inicjatywy Obamy nie są bezpośrednią odpowiedzią na te apele (administracja miała je w planach już od dłuższego czasu), częściowo wychodzą im naprzeciw. – Wszystkie te działania nie tylko stworzą już teraz nowe miejsca pracy, ale też usprawnią naszą gospodarkę w dłuższej perspektywie – oświadczył prezydent.