Spośród 27 ekonomistów ankietowanych przez Bloomberga, tylko jeden spodziewał się zmiany w strategii banku centralnego Kraju Kwitnącej Wiśni.
- Dzięki polityce BoJ rajd na giełdach będzie kontynuowany - twierdzi Masahiko Ejiri, zarządzający w Mizuho Asset Management. Przekonuje, że nawet niektóre konserwatywne fundusze obawiając się, iż będą miały gorsze wyniki niż konkurenci zaczynają kupować akcje japońskich spółek giełdowych. Masahiko Ejiri wierzy, że dobra koniunktura utrzyma przez dłuższy czas.
BoJ każdego roku będzie powiększał bazę monetarną o 60-70 bilionów jenów (683 miliardy dolarów), tak jak obiecał w kwietniu. Oznacza to, że za taką kwotę będzie kupował obligacje. W komunikacie BoJ nie nawiązał do cen obligacji, gdyż chciał skierować uwagę na późniejszą konferencję swojego prezesa Haruhiko Kurody.
Bank centralny i rząd chcą ograniczyć popyt inwestorów na obligacje skarbowe, by zachęcić ich ich do kupna bardziej ryzykownych aktywów jak papiery zagraniczne. Jednocześnie próbuje utrzymać niskie rentowności i wysokie ceny japońskich obligacji skarbowych by minimalizować koszty obsługi zadłużenia państwa. Jak dotąd to się nie udaje, gdyż największy od pięciu lat wzrost rentowności zagraża strategii stymulowania gospodarki. Niepokojący jest tez wzrost zmienności cen obligacji, największy spośród 26 krajów monitorowanych przez Bloomberga.
Jednak BoJ podwyższył ocenę kondycji gospodarki, gdyż tracący na wartości jen, a także wzrost notowań na rynkach akcji wspierają wysiłki premiera zmierzające do zwiększenia płac i cen by wyciągnąć kraj z trwającej już 15 lat spirali deflacyjnej.