Gospodarka naszego sąsiada wyraźnie przyspiesza po otrząśnięciu się z ciężkiego kryzysu. O ile w 2009 r. skurczyła się o blisko 15 proc., o tyle w 2010 r. wzrost PKB na Ukrainie wyniósł 4,2 proc., a w tym roku według rządowych prognoz ma sięgnąć 4,5 proc.
Perspektywy dla ukraińskiej gospodarki są dobre tak długo,?jak nie spada na światowych?rynkach popyt na kluczowe dobra eksportowe naszego sąsiada, czyli na stal, rudę żelaza, węgiel i surowce rolnicze.?Fedir Jaroszenko, ukraiński minister finansów, spodziewa się więc, że w przyszłym roku PKB jego kraju wzrośnie aż o 6,5 proc.
– Nasze prognozy opierają się na pozytywnym trendzie, który zostanie wzmocniony w 2012 r. Wzrost gospodarczy?będzie wówczas napędzany?przez ożywienie w inwestycjach oraz modernizację przemysłu – prognozuje Jaroszenko.
Część ekonomistów wskazuje jednak, że zbytnie uzależnienie od rynków surowcowych wciąż może stanowić niebezpieczeństwo dla ukraińskiej gospodarki.
– Gospodarka opiera się bardziej na wysokich cenach surowców niż na zwiększaniu produkcji dóbr. Wydarzenia z czasów ostatniego kryzysu pokazały, że w długim terminie taki model jest trudny do utrzymania. Ukraińskie firmy powinny być bardziej aktywne w ekspansji na inne rynki, zamiast liczyć na wysokie ceny swoich produktów – twierdzi Marian Zabłockij, analityk z ukraińskiego oddziału Erste Banku.