Bank zamknie połowę z 30 swoich zagranicznych filii i skoncentruje działalność na Wielkiej Brytanii.
– Musimy dokonać zwolnień, bo nasz bank ponosi straty. Musimy znowu postawić Lloydsa na nogi – tłumaczy cięcia personelu Antonio Horta-Osorio, prezes Lloydsa.
– Pracownicy, którzy zostaną dotknięci tymi zwolnieniami, nie byli w żaden sposób odpowiedzialni za wybuch kryzysu finansowego. To nisko opłacana kadra, która ciężko pracuje na odbudowę pozycji banku – wskazuje David Fleming,?działacz związkowy z Lloydsa.
Lloyds jest najciężej poszkodowany przez kryzys w Zjednoczonym Królestwie. Brytyjskie państwo wspomogło go 20,3 mld funtów. W jego rękach znajduje się 41 proc. akcji tej instytucji. Horta-Osorio zapowiada, że jego bankowi zajmie cztery–pięć lat, by powrócić do kondycji sprzed kryzysu.
Nie tylko Lloyds ogłaszał w ostatnich tygodniach plany masowych zwolnień pracowników. Cięcia, choć na o wiele mniejszą skalę, planuje wiele dużych banków. HSBC, największy brytyjski bank, zapowiedział, że zwolni 700 ludzi. Barclays chce zlikwidować 100 etatów, Royal Bank of Scotland około 200, a Credit Suisse może zwolnić 600 osób. Goldman Sachs zapowiedział natomiast, że na jesieni zlikwiduje 230 etatów.