Ich raporty wpisują się w debatę na temat parytetów płci w spółkach. Jak dotąd najdalej tą drogą poszła Norwegia, w której od 2008 r. w zarządach firm giełdowych musi być co najmniej 40 proc. kobiet. Czy inwestorów to cieszy? Prosty test sugeruje, że nie przykładają do tego wagi. Wprawdzie francuski indeks CAC40 nieobejmujący żadnej spółki, której szefowałaby kobieta, wypadł w 2011 r. słabiej niż główny indeks giełdy w Oslo, ale ten ostatni stracił więcej niż brytyjskie wskaźnik FTSE 100 i FTSE 250. A wśród spółek objętych tymi indeksami tylko 13 ma prezesów płci pięknej. Akcje siedmiu z tych firm poradziły sobie w 2011 r. lepiej niż szeroki brytyjski indeks FTSE All Share.