O stracie, sięgającej 2 mld USD, ale mogącej się jeszcze powiększyć, powiadomił pod koniec ubiegłego tygodnia prezes JP Morgan Chase Jamie Dimon. Wcześniej był on chwalony za to, że kierowana przez niego instytucja utrzymała rentowność przez cały kryzys. Drew, która w ostatnich dwóch latach zarobiła 30 mln USD, uchodziła zaś na rynkach za wyjątkowo sprawną w zarządzaniu ryzykiem inwestycyjnym.

Jej odejście może być dopiero początkiem fali rozliczeń w JP Morgan Chase. Z doniesień Agencji Reutera wynika, że rezygnacje złożą też dwaj podwładni Drew – Achilles Macris i Javier Martin-Artajo – którzy byli zaangażowani w niefortunne transakcje. Nic nie wskazuje na to, aby rezygnację złożył sam Dimon, który miał naciskać na zespół Drew, aby odważniej inwestował powierzone mu pieniądze (różnicę między depozytami a kredytami banku, wynoszącą obecnie 356 mld USD).

Pojawiły się jednak apele, aby zrezygnował on z rady dyrektorów nowojorskiego oddziału Rezerwy Federalnej. Zdaniem Elizabeth Warren, byłej szefowej komisji nadzorującej program pomocy dla banków TARP, szef JP Morgana nie powinien zasiadać w instytucji mającej wpływ na regulacje finansowe.