Padają konkretne nazwiska. W przypadku Credit Agricole nadzór wziął na tapetę działania Michaela Zrihena, w HSBC analizowane są poczynania Didier Sandera, zaś w Deutsche Banku Christiana Bittara.
Sprawa eksplodowała kiedy za manipulowanie stopami LIBOR bezprecedensowa kara w wysokości prawie pół miliarda dolarów została nałożona przez nadzór brytyjski i amerykański na londyński bank Barclays. Toczy się dochodzenie przeciwko Phillippowi Moryusseff, który w czerwcu przestał pracować w singapurskiej placówce japońskiego Nomura Holdings, a w latach 2005-2007 był zatrudniony właśnie w Barclays. Z powodu skandalu swoje stanowiska stracili trzej czołowi menedżerowie - Marcus Agius, szef rady dyrektorów Barclays, prezes Robert Diamond oraz Jerry Del Missier, odpowiedzialny za bieżącą działalność tego drugiego banku na rynku brytyjskim.
O przyszłości LIBOR we wrześniu będą dyskutować szefowie banków centralnych. Inicjatorem spotkania jest Mervyn King, szef Banku Anglii, który zaprosił członków Ekonomicznego Komitetu Konsultacyjnego, nieformalnego gremium w którym zasiadają gubernatorzy Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) i przedstawiciele banków centralnych Brazylii i Indii.
W tej chwili dochodzenie obejmuje co najmniej kilkanaście banków. Urząd Stabilności Finansowej (FSB) powołany m. in. do ustalania standardów w międzynarodowych finansach, ma przedstawić propozycje, czym zastąpić LIBOR, ujawnił Mark Carney, szef Banku Kanady i przewodniczący FSB. Obawia się on, że obecny system ustalania stóp procentowych w Londynie, polegający na tym, że banki informują o szacowanych kosztach pozyskiwania przez nie pożyczek na rynku międzybankowym na różne okresy i w różnych walutach może być nie do naprawienia.
Regulatorzy w kilku krajach postanowili przeanalizować sposób w jaki ustalane są wiodące stopy procentowe na ich rynku międzybankowym. Chodzi m.in. o szwedzki STIBOR i japoński TIBOR, które podobnie jak LIBOR ustalane są na podstawie szacunków banków, a nie rzeczywistych kosztów pozyskiwania kredytu na rynku międzybankowym. W niektórych przypadkach takim oprocentowaniem jest jeszcze łatwiej manipulować niż stopami londyńskimi, gdyż w ich ustalaniu bierze udział mniej instytucji niż to ma miejsce w Londynie (18).