„Nie chodzi tym razem o dostosowanie fiskalne ponadto, co rząd sam zaplanował. W naszych propozycjach nikt nie wspomina o jakichkolwiek dodatkowych oszczędnościach" – napisała Irina Iwaszczenko, przedstawicielka MFW na Węgry w odpowiedzi na e-mail Bloomberga. „Naszym zdaniem wszystkie dostosowania mogą zostać osiągnięte przez lepiej zbilansowane środki, generalnie chodzi nam o pobudzenie wzrostu PKB. Węgry znalazły się w recesji po raz drugi w ciągu ostatnich czterech lat" – dodała.

MFW zdecydował się na ujawnienie swoich rekomendacji, czego zazwyczaj nie robi, ponieważ rząd Viktora Orbana cały czas tłumaczy, że nie jest w stanie zaakceptować warunków funduszu, który domaga się cięć emerytur, zasiłków socjalnych, redukcji miejsc pracy i zarobków. Premier zapowiedział 1 października, że takie żądania z góry odrzucił, nawet nie wdając się w negocjacje.

Oficjalnie węgierskie propozycje do umowy z Funduszem są bardzo pozytywne: zmniejszenie biurokracji, zmiany w podatku VAT, walka z szarą strefą, ale również nieakceptowane przez MFW obniżki wypłat z funduszy socjalnych oraz zasiłków rodzinnych, a także – jak ujawnił negocjator ze strony rządu Mihaly Varga – zmiany w zasadach rozdzielania funduszy unijnych. Zdaniem analityków to wszystko jest zbyt mało i nie to, co potrzeba. Ester Gargyan z Citigroup uważa, że rząd gra na zwłokę, bo za wszelką cenę chce uniknąć podpisania porozumienia zawierającego kryteria niemożliwe do spełnienia ze względów politycznych, czyli przyznanie się do błędów w polityce gospodarczej. Wśród nich nałożenie podatków na najbogatsze firmy, niski liniowy PIT i odebranie niezależności bankowi centralnemu.

Rząd przy tym nie zgadza się, aby Fundusz co kwartał dokonywał przeglądu wykonania zobowiązań zawartych w porozumieniu. Dlatego upiera się, by pieniądze z MFW i UE – 15 mld euro – były formą „ubezpieczenia" (typu FCL – Elastyczna Linia Kredytowa), bo nie zamierza z nich korzystać. „Przy wsparciu dla budżetu, czyli porozumieniu typu stand-by, jedynego, do jakiego Węgry dzisiaj się kwalifikują, nikt nie zmusza do korzystania z udostępnionych pieniędzy, chociaż miały one pomóc w tańszym finansowaniu potrzeb państwa po tym, jak inwestorzy wycofali się z Węgier po znacjonalizowaniu prywatnych funduszy emerytalnych" – wyjaśnia Iwaszczenko. Jednocześnie jednak podkreśla, że MFW, w przypadku podpisania umowy, będzie skrupulatnie sprawdzał wycofanie się rządu z chaotycznie nakładanych podatków i stworzenie bardziej przyjaznego otoczenia dla biznesu.     d.w.