Najbardziej zdeterminowani łowcy okazji ustawiali się w kolejkach już w świąteczne popołudnie. Kilka lat temu handlowcy poszli im na rękę i wielkie sieci otwierały sklepy o północy z czwartku na piątek.

W tym roku, nie tyle w trosce o klienta, ile ze strachu, że wkrótce obsunie się klif podatkowy i wielu Amerykanom zabraknie pieniędzy na zakupy, Wal-Mart i Toys „R" Us otworzyły sklepy już o godz. 20 w czwartek, a K-Mart zaczął sprzedaż o 6 rano tego świątecznego dnia. Przed sklepem tej sieci w Indianapolis doszło do szamotaniny, tylu było chętnych nabycia za 200 USD 32-calowego plazmowego telewizora. Inne sieci już w miniony weekend rozpoczęły w Internecie ofertę piątkowych przecen.

17,8 procent o tyle wzrosła sprzedaż internetowa podczas tegorocznego Święta Dziękczynienia w porównaniu z 2011 r.

Na handlowe wyniki tej coraz większej agresywności sprzedawców trzeba kilka dni poczekać, ale zmiana obyczajów na gorsze już jest widoczna. Niektórzy analitycy branży detalicznej uważają, że te coraz wcześniej oferowane przeceny skutkują jedynie przesunięciem zakupów w czasie, a nie zwiększeniem sprzedaży. Tak było w minionym roku w kilku sieciach, na przykład Target Corp. Inni utrzymują jednak, że takie praktyki pozwalają niektórym sieciom podebrać klientów rywalom.

Nerwowość handlowców w tym roku wydaje się jednak niezbyt uzasadniona. Więcej Amerykanów niż kiedykolwiek w minionej dekadzie uważa, że gospodarka poprawi się. 37 proc. uważa, że będzie lepiej, najwięcej od marca 2002 r.