S&P500, Dow Jones Industrial, Nasdaq Composite oraz Russell 2000 biją kolejne rekordy. Choć hossa w USA trwa już od kilku lat, to zwycięstwo wyborcze Donalda Trumpa dało amerykańskim akcjom nowy impuls do zwyżek. Powszechnie tłumaczy się te zwyżki nadziejami na to, że administracja Trumpa przyspieszy swoją polityką wzrost gospodarczy oraz inflację w USA, odbuduje tamtejszą infrastrukturę i bazę przemysłową, a także wprowadzi bardziej przyjazne regulacje dla sektora finansowego i energetyki. Jednocześnie rynek przestał specjalnie się przejmować bardziej radykalnymi obietnicami Trumpa, dotyczącymi m.in. powrotu do protekcjonizmu handlowego.
– Radykalne propozycje nowego prezydenta USA, nawet gdy się zmaterializują, nie będą rewolucją dla akcjonariuszy i dla biznesu. Amerykańskie firmy stały się w ostatnich latach bardzo innowacyjne i globalne. Próba politycznej zmiany akcentu z działań globalnych na lokalne nie powinna mieć więc znaczących konsekwencji dla spółek z USA – mówi „Parkietowi" Łukasz Wardyn, dyrektor na Europę Wschodnią w CMC Markets.
Bankowa impreza
Jak na razie na domysłach dotyczących polityki administracji Trumpa najmocniej zyskują amerykańskie banki. Bankowy subindeks indeksu S&P500 zyskał od dnia wyborów ponad 14 proc., gdy subindeks spółek naftowych i gazowych wzrósł w tym czasie o ponad 4 proc. O ile spółką z indeksu S&P500, która najwięcej zdrożała od 8 listopada, jest koncern górniczy Freeport-McMoran (wzrost o prawie 34 proc.!), o tyle w gronie najszybciej rosnących znalazło się też dużo banków, w tym najbardziej znanych gigantów z Wall Street. Na przykład papiery Bank of America i Morgan Stanley zyskały po 19 proc.
Akcjom bankom wyraźnie służą oczekiwania mówiące, że inflacja w USA przyspieszy, a stopy procentowe będą szybciej podnoszone przez Fed. Dają o sobie również znać oczekiwania dotyczące zmian w ustawie regulacyjnej Dodda-Franka i spekulacje wokół mianowania weteranów Wall Street (takich jak Jamie Dimon, prezes JPMorgan Chase) do nowej administracji. – Akcje banków zachowują się tak, jakby ustawę Dodda-Franka i regułę Volckera już zniesiono i wszyscy imprezowali jak w 2006 r. – wskazuje Michael Block, główny strateg z firmy Rhino Trading Partners. Ten nagły przypływ optymizmu porwał również za sobą papiery europejskich dużych banków.
Nowe trendy
Dobrze radzą sobie także akcje spółek przemysłowych. Ich subindeks w S&P500 zyskał od dnia wyborów prawie 7 proc. Wiele z tych firm może skorzystać na wielkim programie modernizacji amerykańskiej infrastruktury. Sytuacja spółek biotechnologicznych jest jednak nieco bardziej skomplikowana. Niektóre z nich rosły od dnia wyborów oszałamiająco szybko (np. papiery firmy Singal Genetics zyskały 203 proc.). Subindeks firm z branży ochrony zdrowia w S&P500 w tydzień po wyborach zyskiwał ponad 5 proc., ale te zwyżki już niemal zostały zniwelowane, gdyż pojawiła się niepewność, czy nowa administracja rzeczywiście wprowadzi korzystne dla nich regulacje.