To był najgorszy od września 2011 r. tydzień dla światowych giełd. Bardzo nerwowa atmosfera na parkietach utrzymywała się do samego końca. Po ostrej wyprzedaży z czwartku (Dow Jones stracił wówczas aż 4,2 proc.) piątkowa sesja zaczęła się od silnej wyprzedaży w Azji. Chiński Shanghai Composite stracił 4,1 proc., a Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, spadł o 3,1 proc. Większość europejskich indeksów giełdowych umiarkowanie traciła, a sesja w USA zaczęła się od zwyżek. Nie zmienia to jednak faktu, że indeks S&P 500 spadł już o ponad 10 proc. od tegorocznego szczytu (podobnie jak niemiecki DAX, japoński Nikkei 225 czy chiński Shanghai Composite), a to oznacza pod względem technicznym korektę.
Toksyczne instrumenty
Część ekspertów widzi związek pomiędzy ostrą korektą na amerykańskich i światowych giełdach a instrumentami finansowymi opartymi na indeksie VIX. VIX, zwany „indeksem strachu" odzwierciedla oczekiwaną zmienność na rynku akcji. Przez większą część 2017 r. i w styczniu 2018 r. znajdował się on na bardzo niskich poziomach pod względem historycznym. W poniedziałek nagle skoczył jednak do 50 pkt, czyli najwyższego poziomu od sierpnia 2011 r. W ślad za tym ruchem bardzo ostro – po 80-90 proc. – traciły instrumenty finansowe oparte na indeksie VIX (instrumenty typu ETN, podobne do ETF, ale pod względem technicznym klasyfikowane jako... obligacje). Instrumenty te dawały wcześniej inwestorom możliwość zarobku na niskiej zmienności i spadającym indeksie VIX.
– Domy maklerskie wiedzą, że ludzie, a zwłaszcza zarządzający funduszami hedgingowymi, chcą czegoś mocnego, więc wymyślili instrumenty, które pozwalają zarobić procentowo dwukrotnie więcej, niż wynosi dzienny wzrost lub strata indeksu VIX. Te instrumenty są pośrednią przyczyną szaleństwa, które teraz widzimy – twierdzi Jim Cramer, amerykański rynkowy guru, prowadzący program „Mad Money" w telewizji CNBC. Jego zdaniem, by zorientować się, kiedy skończy się ostra przecena, należy obserwować cztery instrumenty oparte na VIX oznaczone symbolami: UVXY, VXX, TVIX i SVXY. Pierwsze trzy zyskują, gdy VIX idzie do góry, ostatni rośnie, gdy VIX spada. Cramer uważa, że wiele funduszów hedgingowych obstawiało krótkie pozycje na instrumentach zyskujących wraz ze wzrostem zmienności. Liczyli na to, że zmienność będzie niska tak jak w zeszłym roku. – Są naprawdę duże fundusze, które grały przeciwko tym instrumentom i teraz muszą zdobyć gotówkę, by utrzymać krótkie pozycje. Mogą albo je pokryć, albo grać dalej, wyciągając więcej pieniędzy, które mają ze sprzedaży akcji i kontraktów terminowych – uważa Cramer.
O związku instrumentów opartych na VIX z giełdową paniką jest przekonany również Sandy Rattray, dyrektor inwestycyjny w funduszu Man Group, który w 2003 r. współtworzył kontrakty terminowe na VIX. – W poniedziałek ogon chwycił psa i zaczął nim rzucać po pokoju. VIX przestał być rynkowym wskaźnikiem, a stał się czymś, co wpływa na to, co mierzy – stwierdził Rattray w rozmowie z „Financial Timesem".
Ewolucja środowiska
Wśród analityków dominuje jednak narracja, że inwestorzy w ostatnich dniach dostosowywali się do rzeczywistości gospodarczej, w której stopy procentowe i rentowności obligacji będą wyższe. – Zmienność powróciła na rynki, gdyż fundamenty makroekonomiczne się zmieniają w sposób, którego wielu z nas się spodziewało, ale niektórzy odrzucali tę możliwość. Wzrost gospodarczy jest silny, inflacja powraca, a stopy procentowe rosną. To straszy rynek obligacji, a rynek obligacji straszy wszystkich innych. Gwałtowność ruchów na rynku akcji może być wyjaśniona strukturyzowanym handlem, algorytmami i lewarem, ale powodem, dla którego wyceny są kwestionowane, jest to, że rynkowe stopy rosną. Inwestorzy mogą skusić się na zakup amerykańskich dziesięciolatek, gdy ich rentowność wzrośnie do 3 proc. – uważa Chris Iggo, dyrektor inwestycyjny w AXA Investment Managers.