Bilet wstępu do tego ekskluzywnego klubu, który nie ma nazwy ani władz kosztuje minimum 25 milionów dolarów. Tacy traderzy muszą dysponować odpowiednim własnym majątkiem, by w razie czego użyć go jako zastawu.
Mają oni wyjątkowy status. Są jednoosobowymi firmami bądź instytucjami w korporacjach. Mogą przeprowadzać transakcje skomplikowanymi produktami finansowymi, co zwykle jest zarezerwowane dla firm finansowych zarządzających setkami miliardów dolarów.
Dziesięć lat temu, przed światowym kryzysem finansowym liczbę takich traderów szacowano na 3 tys., ale później grono to skurczyło się.
Teraz Bloombergowi udało się zidentyfikować 12 takich osób posiadających przepustkę ISDA (International Swaps and Derivatives Association), możliwość zawierania transakcji według standardów tej organizacji określającej warunki handlu instrumentami pochodnymi na rynku pozagiełdowym (OTC).