Zbiorczy PMI, obejmujący zarówno sektor przemysłowy, jak i usługowy, spadł we wrześniu do 54,2 pkt, z 54,5 pkt w sierpniu – podała obliczająca ten wskaźnik firma IHS Markit. Ekonomiści przeciętnie spodziewali się powtórki sierpniowego odczytu.
Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza, że sytuacja ankietowanych firm poprawiła się w porównaniu do poprzedniego miesiąca, dystans od tej granicy stanowi zaś miarę tempa tej poprawy. Ostatnie wskazania tego indeksu sugerują, że gospodarka strefy euro rozwija się wciąż dość szybko, choć wyraźnie wolniej, niż na przełomie lat 2017 i 2018, gdy PMI zbliżał się do 59 pkt.
- Na podstawie historycznych zależności, zbiorczy PMI jest spójny ze wzrostem PKB strefy euro w tempie 0,4 proc. kwartalnie – oceniła Jessica Hinds, ekonomistka z firmy analitycznej Capital Economics. W takim tempie gospodarka Eurolandu rozwija się od początku roku. Jeśli utrzyma się ono także w II połowie roku, PKB strefy euro powiększy się w 2018 r. o około 1,7 proc., po zwyżce o 2,3 proc. w 2017 r.
Niestety z polskiej perspektywy sytuacja w strefie euro przedstawia się coraz bardziej niekorzystnie. Za wrześniową zniżkę zbiorczego PMI odpowiada bowiem pogorszenie koniunktury w przemyśle przetwórczym Eurolandu, który jest kluczowym odbiorcą polskiego eksportu.
PMI w samym przemyśle strefy euro zmalał do 53,3 pkt, z 53,6 pkt w sierpniu. Tak nisko nie był od dwóch lat. Stało się tak m.in. dlatego, że ankietowane firmy wskazały na najwolniejszy od 2015 r. wzrost nowych zamówień. Przy tym wartość zamówień eksportowych zmalała po raz pierwszy od 2013 r. – Osłabienie wzrostu globalnej gospodarki i aprecjacja euro ciąży sektorowi przemysłowemu – oceniła Hinds.