Zadłużenie studentów rośnie tak szybko, bo w bezprecedensowym tempie przybywa młodych Amerykanów, którzy postanowili zdobyć wyższe wykształcenie. Poza tym na rekordowo wysokim poziomie są obecnie koszty czesnego zarówno na prywatnych jak i na publicznych uczelniach i rośnie oprocentowanie studenckich kredytów.
W rezultacie studenci więcej czasu spędzają w pracy niż przy nauce. I mimo to coraz więcej studentów zalega ze spłacaniem pożyczek, co nawet Jerome Powell, szef Fed uznał za powód do obaw.
Już ponad 1 na 10 zadłużonych studentów ma co najmniej 90 dni zaległości w spłatach, podczas gdy dla kredytów hipotecznych i samochodowych stopa ta wynosi odpowiednio 1,1 i 4 proc. Co więcej w przypadku kredytów hipotecznych i samochodowych stopa zaległości systematycznie spada od 2010 r., to dla kredytów studenckich nadal utrzymuje się w pobliżu na rekordowego poziomu z 2012 r., kiedy wynosiła 11,73 proc.