Tzw. zamknięcie rządu w USA trwało w czwartek od niemal czterech tygodni i jest najdłuższym tego rodzaju okresem w historii. Końca tego politycznego impasu nie widać, a nawet są oznaki zaostrzenia politycznego sporu pomiędzy prezydentem Trumpem a kontrolowaną przez demokratów Izbą Reprezentantów. Biały Dom twardo uzależnia swoją zgodę na przyjęcie prowizorium budżetowego od przyznania funduszy na budowę muru na granicy z Meksykiem. Demokraci nie chcą jednak rozmawiać na ten temat i liczą, że prezydent za jakiś czas skapituluje. Nancy Pelosi, przewodnicząca Izby Reprezentantów, straszy nawet, że z powodu zamknięcia rządu nie dojdzie do tradycyjnego prezydenckiego orędzia w Kongresie poświęconego stanowi państwa.

Zamknięcie rządu sprowadza się do odcięcia finansowania dla części administracji federalnej. Niektóre rządowe departamenty (np. Departament Obrony) miały wcześniej zapewnione finansowanie i działają bez zakłóceń. Spośród 2,8 mln pracowników federalnych 320 tys. zostało odesłanych do domów na bezpłatne urlopy, a 420 tys. pracuje bez wynagrodzenia. Pieniędzy nie dostają m.in.: funkcjonariusze agencji dbającej o bezpieczeństwo na lotniskach, kontrolerzy lotów, urzędnicy skarbówki i strażnicy parków narodowych. Ten problem dotyka również niektórych urzędów regulacji rynków, co przekłada się m.in. na opóźnienia w procedurach wydawania zgody na oferty publiczne. W kolejce czeka około 40 IPO. Część danych statystycznych, np. dane o sprzedaży detalicznej za grudzień, nie zostało opublikowanych z powodu niedoborów kadrowych w urzędach sporządzających te statystyki. (Ale np. Departament Pracy działa i bez opóźnień opublikował dane o bezrobociu za grudzień). Wkrótce mogą się pojawić problemy z wydawaniem bonów żywnościowych biedniejszym Amerykanom. Biały Dom zarządził jednak, by 80 tys. pracowników skarbówki wróciło do biur i przez pewien czas pracowało bez wynagrodzenia, by zwykli Amerykanie mogli dostać w styczniu zwrot podatków. Do pracy wezwano również tysiące inspektorów bezpieczeństwa drogowego i lotniczego. Przez kilka dni pracownicy agencji zajmującej się wsparciem dla rolnictwa będą też pomagali farmerom z wnioskami o pożyczki.

Największy problem mają pracownicy kontraktowi wykonujący zlecenia dla rządu. To bardzo szeroka grupa – od kucharzy i recepcjonistów po ekspertów z firm konsultingowych. Jest ich 1,2 mln i w odróżnieniu od zwykłych pracowników nie dostaną oni później zaległej pensji.

– Przyglądamy się efektom i widzimy, że wpływ tej sytuacji na pracowników kontraktowych jest większy, niż można było się spodziewać – przyznaje Kevin Hassett, przewodniczący prezydenckiej Rady Doradców Ekonomicznych.

Straty, jakie ponoszą pracownicy kontraktowi, sprawiły, że Rada Doradców Ekonomicznych zrewidowała swoje szacunki dotyczące wpływu zamknięcia rządu na gospodarkę USA. O ile wcześniej prognozowała, że każde dwa tygodnie paraliżu administracji federalnej powoduje ścięcie wzrostu PKB o 0,1 pkt proc., to obecnie szacuje, że każdy tydzień zamknięcia rządu hamuje PKB o 0,13 pkt proc.