Ekonomiści z amerykańskiego banku twierdzą, że może być już za późno, aby obniżki stóp procentowych uratowały gospodarkę przed skurczeniem się. Morgan Stanley wyliczył, że prawdopodobieństwo nadejścia recesji w przyszłym roku wynosi obecnie 20 proc., ale może szybko wzrosnąć. Obawy są głównie spowodowane napięciami w handlu, które mogą doprowadzić do masowych zwolnień i spadku popytu wśród konsumentów.
– Nasi ekonomiści spodziewają się bezpośredniego wpływu taryf i trudniejszych warunków pozyskiwania kapitału na popyt wśród konsumentów, który będzie malał – twierdzi Ellen Zentner, główna ekonomistka w Morgan Stanley. – Korporacje mogą zacząć zwalniać pracowników i jednoczenie ograniczać nakłady inwestycyjne, ponieważ marże nadal spadają, a niepewność rośnie – dodaje Zentner.
Morgan Stanley przewiduje, że recesja może się rozpocząć od wstrząsu popytowego i skończyć się tym, że amerykański PKB spadnie w przyszłym roku o 0,1 proc. wobec prognozowanego na ten rok wzrostu o 2,2 proc. Recesja byłaby więc płytka, jednak spowolnienie gospodarki dość znaczące, biorąc pod uwagę, że wzrost PKB jeszcze w 2018 r. wynosił 2,9 proc.
Jeśli faktycznie do tego dojdzie, amerykańskie indeksy giełdowe mogą mocno stracić. Morgan Stanley uważa, że najlepszą strategią dla inwestorów z rynku akcji będzie lokowanie środków w sektorach defensywnych, takich jak ochrona zdrowia i podstawowe produkty konsumenckie. – Ponieważ recesje nie zapowiadają swojego nadejścia, a rynki wybiegają w przyszłość, historia sugeruje, że inwestorzy nie powinni czekać na potwierdzenie recesji przed zmianą alokacji aktywów na bardziej defensywną – napisała Zentner.
Morgan Stanley twierdzi, że spadek amerykańskich indeksów może wynieść między 15 a 50 proc. w stosunku do szczytów sprzed recesji.