W podstawowym scenariuszu OECD zakłada, że na epidemii koronawirusa bezpośrednio ucierpi przede wszystkim gospodarka Chin i tylko przejściowo. Przy takim założeniu, wzrost światowej gospodarki będzie w tym roku o 0,5 pkt proc. niższy, niż paryska organizacja zakładała w listopadzie. Wyniesie 2,4 proc., zamiast 2,9 proc.
Dotychczasowa prognoza OECD sugerowała stabilizację tempa wzrostu na ubiegłorocznym poziomie. Nowa oznacza, że ten rok będzie dla światowej gospodarki najsłabszy od 2009 r., czyli od pierwszej w powojennej historii globalnej recesji.
Według podstawowego scenariusza OECD, gospodarka Chin urośnie w tym roku o 4,9 proc., zamiast o 5,7 proc., jak sugerowały listopadowe prognozy. Ale za to w 2021 r. powiększy się o 6,4 proc., zamiast 5,5 proc. To oznacza, że w horyzoncie dwóch lat poziom PKB wróci do poziomu, na jakim byłby, gdyby nie COVID-19.
W przypadku pozostałych krajów, rewizje prognoz OECD nie przekraczają 0,5 pkt proc. i są konsekwencją zaburzeń w łańcuchach dostaw obejmujących Chiny. Przykładowo, gospodarka strefy euro ma w tym roku urosnąć o 0,8 proc., zamiast o 1,1 proc., jak zwiastowały listopadowe prognozy, w tym gospodarka Niemiec o 0,3 proc., zamiast 0,4 proc.
Paryska organizacja przedstawiła też alternatywny, czarny scenariusz, opierający się na założeniu, że epidemia koronawirusa rozprzestrzenia się szybciej niż dotąd. Gdyby objęła większą część Azji Południowo-Wschodniej oraz rozwinięte gospodarki północnej półkuli, wzrost globalnej gospodarki zwolniłby o 1,5 pkt proc. w stosunku do 2019 r., gdy wyniósł 2,9 proc. OECD zakłada przy tym, że w Europie i USA walka z epidemią miałaby nieco inny przebieg niż w Chinach, nie wiązałaby się z tak wieloma restrykcjami paraliżującymi gospodarkę.