W 2019 r. stopa bezrobocia w USA utrzymywała się na najniższym od 50 lat poziomie. Wydatki konsumpcyjne były duże, rynek mieszkaniowy rozkwitał, a indeksy na Wall Street wzrosły do najwyższych wartości w historii. Mimo to Fed zdecydował się trzy razy obniżyć stopy procentowe.

Teraz, gdy pandemia koronawirusa zaatakowała największą gospodarkę świata, Fed obniżył stopy procentowe o 1 pkt. proc. do historycznie niskiego przedziału 0-0,25 proc. Oznacza to, że bank centralny nie ma za wiele miejsca na obniżki, chyba że śladem europejskich i japońskich odpowiedników obniży stopy poniżej zera. To jednak może się na niewiele zdać.

– Wnioski wyciągnięte z doświadczeń Japonii i Europy są takie, że ujemne stopy naprawdę nie pomagają systemowi finansowemu. Nie stymulują pożyczek i w rzeczywistości zniechęcają oszczędzających – powiedział Mark Howard, starszy specjalista w BNP Paribas.

Kolejnym problemem jest ogromne zadłużenie. Zwykle Waszyngton zmniejsza deficyt podczas ekspansji, aby zostawić miejsce na reakcję podczas recesji. Tym razem jednak decydenci zdecydowali się na dalsze zadłużanie na dużą skalę. W efekcie Stany Zjednoczone stoją u progu recesji z największym deficytem w historii, na poziomie 1 bln USD. Teraz, gdy USA będą musiały wspomóc gospodarkę i wpompować do systemu miliardy dolarów, aby uchronić firmy przed bankructwem, zadłużenie wzrośnie do astronomicznego poziomu.

– Powinni zachować amunicję na kryzys. W przyszłości rząd z pewnością będzie obwiniony za zbyt duże zadłużenie. Fed z kolei będzie obwiniony za utrzymanie ultraniskich stóp – powiedziała Kristina Hooper, główny strateg w firmie inwestycyjnej Invesco.