Stymulacja fiskalna prowadzona przez rządy na całym świecie – gigantyczne pakiety pomocowe, mechanizmy „postojowego", subwencje, dotacje – wszystko to pozwoliło, by kryzys towarzyszący pandemii Covid-19 nie przerodził się w totalną katastrofę skutkującą załamaniem międzynarodowego systemu gospodarczego. Skutkiem ubocznym tej terapii fiskalnej są jednak szokująco duże deficyty budżetowe oraz gwałtownie pęczniejące zadłużenie. Międzynarodowy Fundusz Walutowy spodziewa się, że dług publiczny USA wzrośnie ze 109 proc. PKB w 2019 r. do 131 proc. w 2020 r., w Japonii z 237 proc. PKB do 251 proc., w Wielkiej Brytanii z 85 proc. PKB do 95 proc., a w Hiszpanii z 95 proc. PKB do 113 proc. To są jednak wyliczenia sprzed kilku miesięcy, nieuwzględniające kilku ważnych czynników takich jak nowe pakiety stymulacyjne czy powrót kwarantanny. Dług publiczny tych krajów może okazać się w tym roku jeszcze większy. W Wielkiej Brytanii już sięgnął 100,5 proc. PKB.
Prognozy wszelkich instytucji przewidują, że 2021 r. powinien przynieść silne ożywienie gospodarcze po pandemii. Rzadko kiedy wspominają one o poważnym zagrożeniu dla ożywienia gospodarczego, jakim może być powrót polityki oszczędności fiskalnych. O jakim ożywieniu może być bowiem mowa, jeśli rządy będą podnosiły podatki i cięły wydatki, by sprowadzić deficyty budżetowe do „normalnych" poziomów? To, co się działo w Grecji czy Włoszech podczas kryzysu w strefie euro, pokazuje, z jak wieloma niebezpieczeństwami wiąże się fiskalne zaciskanie pasa przeprowadzane w momencie znacznego osłabienia gospodarki. Przede wszystkim może ono przedłużyć kryzys. Zbyt długie odkładanie normalizacji fiskalnej też może mieć jednak bardzo złe skutki.
„Nasza analiza sugeruje, że wyższe poziomy długu państwowego będą się przekładały na wzrost globalnych kosztów obsługi zadłużenia nawet o 2,5 bln USD rocznie w ciągu następnej dekady. Będą potrzebne śmiałe strategie, uwzględniające każdy dostępny poziom, by przeprowadzić wielkie równoważenie długu, a przy tym uniknąć najgorszego scenariusza: kryzysu zadłużeniowego mieszającego się z kryzysem gospodarczym, który został wywołany przez Covid-19. Odpowiedni timing tych strategii będzie jednym z najtrudniejszych i najważniejszych czynników sukcesu. By uniknąć przeszkadzania w ożywieniu gospodarczym, działania fiskalne nie powinny być podjęte zbyt wcześnie, ale by uniknąć utraty kontroli nad trajektorią fiskalną, nie powinny one również nadejść zbyt późno" – piszą analitycy McKinseya.
Gdy rząd sięga do kieszeni
Niebezpieczeństwo zbyt szybkiego przejścia do fiskalnego odchudzania widzi m.in. Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). – Teraz uwaga powinna skupić się przede wszystkim na ożywieniu gospodarczym. Jak tylko ożywienie będzie solidne i trwałe, rządy, zamiast wrócić do „tego co zwykle", powinny wykorzystać tę szansę do zbudowania bardziej zielonej, bardziej inkluzywnej i bardziej odpornej gospodarki – stwierdził na początku września Pascal Saint-Amans, dyrektor Centrum OECD ds. Polityki Podatkowej i Administracji. Kryzys jako okazja do przepchnięcia różnych „zielonych ładów"? Może się okazać, że za pomocą zmian w podatkach i dotacjach globalna gospodarka zostanie poddana po tym kryzysie przekształceniom głębszym niż po drugiej wojnie światowej. Debata na temat tych przekształceń już się toczy w niektórych krajach.