Nowe restrykcje wprowadzane przez europejskie kraje w odpowiedzi na rosnącą liczbę zakażeń i związane z tym obawy o wzrost gospodarczy spowodowały wyprzedaż na rynkach. Na celowniku sprzedających znalazły się praktycznie wszystkie ryzykowne aktywa.
Giełdy pikują
W ostatnich dniach drastycznie rośnie liczba zakażonych koronawirusem na Starym Kontynencie. Liczba nowych przypadków w Europie stała się większa niż w USA, które były ostatnio uważane za epicentrum pandemii. Poszczególne rządy podejmują kroki, by powstrzymać zarazę.
Instytut Roberta Kocha podał w czwartek, że liczba nowych przypadków w Niemczech wyniosła 6638 – najwięcej od początku pandemii. Kanclerz Angela Merkel na spotkaniu z przedstawicielami niemieckich landów ustaliła potrzebę zwiększenia restrykcji. Nie dojdzie jednak do kompletnego lockdownu. – Z ekonomicznego punktu widzenia nie możemy pozwolić sobie na drugą falę z takimi samymi konsekwencjami jak wiosną – powiedziała Merkel. – Musimy to zatrzymać. W przeciwnym razie nic dobrego z tego nie wyniknie – dodała. Reakcją inwestorów była silna przecena akcji. Podczas czwartkowej sesji DAX tracił ponad 3 proc.
Z kolei we Francji prezydent Emmanuel Macron zapowiedział wprowadzenie godziny policyjnej. Od soboty będzie ona obowiązywać przez cztery tygodnie w dziewięciu największych miastach w godzinach od 21 do 6 rano. CAC40 spadał w czwartek o 2,5 proc.