Prognozy ekspertów są zróżnicowane. Największym optymistą na Wall Street jest Dubravko Lakos-Bujas z banku JP Morgan, który przewiduje, że w ciągu 12 miesięcy powrót do normalności wywinduje indeks Standard&Poor's500 o 20 proc., czyli do 4400 pkt.
Z kolei Tobias Levkovich i Savita Subramanian z Citigroup, obawiają się, że powrót do normalności jest już w cenach. Ich zdaniem S&P500 zyska w tym okresie zaledwie 3,7 proc i będzie wzrośnie do 3800 pkt.
Ten rozstrzał, typowy dla tak burzliwych okresów jak obecny, pokazuje jak trudno jest prognozować zmiany rynkowe, kiedy gospodarka wychodzi z recesji.
Od marcowego dołka S&P500 zyskał 63 proc., a jego wskaźnik cena/zysk sięga 22 i jest blisko najwyższego poziomu od bańki internetowej.
- Znajdujemy się na niezbadanym terytorium - - wskazuje Eric Diton, szef The Wealth Aliance. Podkreśla on, że wyceny są wysokie, a stopy procentowe są na wyjątkowo niskich poziomach. W tak ekstremalnych okolicznościach modele wielu ekonomistów, jego zdaniem, nie funkcjonują właściwie.