Taki obraz wyłania się ze wstępnych odczytów PMI, wskaźników mierzących koniunkturę na podstawie ankiety wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw.
Jak podała w piątek firma IHS Markit, zbiorczy PMI, obejmujący sektory przemysłowy i usługowy, wzrósł w lutym w strefie euro do 48,1 pkt z 47,8 pkt w styczniu, mniej więcej w zgodzie z przeciętnymi szacunkami ekonomistów.
Pomimo lekkiej zwyżki, PMI nie wskazuje na poprawę koniunktury. Każdy odczyt tego wskaźnika poniżej 50 pkt. oznacza, że więcej przedsiębiorstw dostrzega pogorszenie swojej sytuacji w porównaniu do poprzedniego miesiąca niż jej poprawę. Dystans od tej granicy można interpretować jako miarę tempa spadku aktywności w gospodarce w ujęciu miesiąc do miesiąca. W tym świetle strefa euro od listopada znów jest w recesji, ale znacznie płytszej niż wiosną 2020 r., gdy PMI pierwszy raz w historii znalazł się poniżej 20 pkt.
Dużą odporność na drugą falę pandemii COVID-19 wykazuje wciąż przemysł. Główna składowa przemysłowego PMI, wyrażająca zmianę produkcji w porównaniu do poprzedniego miesiąca, wzrosła w lutym do najwyższego od czterech miesięcy poziomu 57,5 pkt, z 54,6 pkt w styczniu.
Cały przemysłowy PMI, który wyraża również m.in. zmiany portfela zamówień oraz zatrudnienia w firmach, znalazł się na najwyższym poziomie od trzech lat. Sięgnął 57,7 pkt, po 54,8 pkt w styczniu. Interpretację tego wyniki utrudnia jednak to, że do wzrostu PMI przyczyniło się istotne wydłużenie czasu dostaw. Konstrukcja tego wskaźnika opiera się na założeniu, że zjawisko to świadczy o rosnącym popycie na towary przemysłowe, ale obecnie jest to raczej efekt zaburzeń w łańcuchach dostaw, spowodowanych m.in. niedoborem kontenerów oraz półprzewodników.