Choć pandemia doprowadziła w ostatnich kilkunastu miesiącach do wielkich zaburzeń w łańcuchach dostaw, wzrostu cen kosztów frachtu i niedoboru mikroprocesorów na rynku, to wiele spółek nie podjęło wystarczających działań mających zabezpieczyć je przed podobnymi wstrząsami w przyszłości. Wskazuje na to choćby najnowszy raport niemieckiego instytutu Ifo, przygotowany dla Fundacji Konrada Adenauera. Spośród 5000 firm z Niemiec biorących udział w tym badaniu, tylko około 500 stwierdziło, że chce w przyszłości opierać się w większym stopniu na krajowych łańcuchach dostaw.
Wysokie koszty
Z badania Ifo wynika, że niemieckie firmy chcą zabezpieczyć przyszłe dostawy, przede wszystkim inwestując w magazyny, w których mogłyby przechowywać więcej półproduktów oraz opierając się na większej liczbie dostawców. W przemyśle 44 proc. firm planuje zmodyfikować w ten sposób swoją strategię zamówień, w handlu detalicznym ten odsetek wynosi 27 proc., a w usługach zaledwie 10 proc.
Co ciekawe, autorzy raportu Ifo uznali, że relokacja łańcuchów dostaw bliżej Niemiec byłaby nieopłacalna dla niemieckiego biznesu. Według ich wyliczeń oparcie się w całości na dostawcach z RFN zmniejszyłoby niemiecki PKB o prawie 10 proc. Przeniesienie produkcji z takich krajów jak Chiny do państw będących sąsiadami Niemiec, ścięłoby z niemieckiego PKB 4,2 proc.
– Motywowana politycznie, całościowa reorganizacja łańcuchów dostaw niemieckich spółek nie tylko byłaby niepotrzebna. Przenosiny tej natury byłyby też bardzo kosztowne dla gospodarki i dla społeczeństwa – twierdzi Jan Cernicky, ekspert Fundacji Konrada Adenauera.