Dane o PKB za czwarty kwartał nie zostały jeszcze opublikowane, ale Destatis szacuje, że gospodarka skurczyła się wówczas o 0,5- 1 proc. w porównaniu z trzecim kwartałem. Analitycy wskazują, że największa część tego spadku była najprawdopodobniej skoncentrowana w grudniu i miała związek z kolejną falą pandemii.
PKB największej gospodarki strefy euro jeszcze nie wrócił na poziom sprzed pandemii. Stanie się to najprawdopodobniej w pierwszym kwartale 2022 r. Niemcy podnoszą się więc z kryzysu wolniej nie tylko niż Polska czy USA, ale nawet w niższym tempie niż Francja.
- Przy PKB znajdującym się w czwartym kwartale o około 1 proc. niżej od poziomu sprzed pandemii, Niemcy nadal są zapóźnione w stosunku do szeregu konkurencyjnych gospodarek. W USA PKB wrócił na przedpandemiczny poziom w drugim kwartale zeszłego roku. We Francji był temu bliski w trzecim kwartale i prawdopodobnie przebił go w czwartym a Wielka Brytania osiągnęła ten punkt milowy w listopadzie. Słabość niemieckiego ożywienia jest przede wszystkim skutkiem problemów sektora motoryzacyjnego, w którym produkcja w pierwszych 11 miesiącach 2021 r. była o 30 proc. niższa niż w podobnym okresie 2021 r. Ponadto sektor hotelarsko-restauracyjny był przez cały rok ograniczany przez rządowe restrykcje i ostrożność konsumentów - twierdzi Andrew Kenningham, ekonomista Capital Economics.
- Żaden inny kraj strefy euro nie wycierpiał tyle z powodu serii napięć w łańcuchach dostaw. Produkcja przemysłowa była praktycznie w stagnacji od wiosny zeszłego roku, pomimo bogato wypełnionych ksiąg zamówień i bardzo niskich zapasów. Jaśniejszą stroną rozczarowująco niskiego wzrostu w 2021 r. jest to, że gospodarka jest fundamentalnie zdrowa i jak tylko znikną restrykcje związane z pandemią oraz osłabną globalne problemy z łańcuchami dostaw, to aktywność przemysłowa się odbije a w raz z nią cała gospodarka - uważa Carsten Brzeski, ekonomista ING.