Który rząd zadłużył Polskę najbardziej? Z naszej przedwyborczej analizy jasno wynika, że liderem pod względem nominalnych liczb jest rząd PiS. W 2023 r. dług publiczny ma wynosić bowiem niemal 1,7 bln zł, a więc aż ok. 770 mld zł więcej niż osiem lat wcześniej. Za to za rządów koalicji PO–PSL przyrost ten wyniósł ok. 340 mld zł (z ok. 0,53 bln zł na koniec 2007 r. do 0,92 mln zł na koniec 2015 r.).
Kryzysowe okresy
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, jeśli jednak weźmiemy pod uwagę realne wartości, czyli w stosunku do wartości PKB. Za czasów PO–PSL tylko przez dwa lata dług był niższy niż 50 proc. PKB, a w kryzysowym 2013 r. skoczył do niebezpiecznego poziomu 57 proc. PKB. By uniknąć przekroczenia limitu 60 proc. PKB, ówczesne władze zdecydowały się na dosyć kontrowersyjny ruch, czyli likwidację części OFE (i wirtualne przeniesienie naszych pieniędzy z OFE na konta w ZUS).
Za czasów rządu PiS dług plasował się poniżej 50 proc. PKB przez cztery lata (łącznie z prognozami Ministerstwa Finansów na 2023 r.). A byłoby jeszcze więcej takich okresów, gdyby nie wybuch pandemii w 2020 r., co wymusiło reakcję w postaci ogromnych pakietów pomocowych wpompowanych w gospodarkę dla ratowania przedsiębiorstw i miejsc pracy. Tylko w tym jednym roku zadłużenie wzrosło o 290 mld zł i rekordowe 11,5 pkt proc. PKB (z 45,7 do 57,2 proc. PKB).
Inflacyjny puder
Na koniec 2023 r. dług Polski ma wynieść 49,3 proc. PKB, co zdaniem polityków PiS ma dowodzić, że finanse publiczne są w dobrej kondycji. Zwłaszcza na tle innych krajów Unii Europejskiej. Według prognoz Komisji Europejskiej (szacuje nieco wyższy wskaźnik – 50,1 proc. PKB) w tym roku aż 15 krajów ma zanotować wyższe zadłużenie niż Polska (w tym takich państwach jak Belgia, Portugalia, Francja i Hiszpania ma przekroczyć 100 proc. PKB, a we Włoszech i Grecji wynieść odpowiednio nawet 140 i 160 proc. PKB). Z kolei niższe zadłużenia ma być w 11 krajach, a najniższe – w Estonii – ledwie 19,5 proc. PKB.