Taki obraz koniunktury w polskim przemyśle przetwórczym maluje PMI, wskaźnik bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki około 250 przedsiębiorstw.
Jak podała w piątek firma S&P, w marcu PMI zmalał do najniższego od stycznia 2021 r. poziomu 52,7 pkt z 54,7 pkt w lutym. To wynik poniżej większości szacunków ekonomistów ankietowanych przez „Parkiet”, którzy przeciętnie spodziewali się zniżki PMI do 53,7 pkt. Oznacza jednak teoretycznie, jak każdy odczyt powyżej 50 pkt, że koniunktura w polskim przemyśle przetwórczym poprawiła się w porównaniu do poprzedniego miesiąca.
W rzeczywistości sytuacja w przemyśle może być nieco gorsza niż sugeruje PMI. Na wartość tego wskaźnika pozytywnie wpływa wydłużanie się czasu dostaw komponentów (bo w normalnych warunkach jest to przejaw silnego popytu). Wojna w Ukrainie i związane z nią trudności w logistyce sprawiły, że czas dostaw w ankietowanych przez S&P firmach wydłużył się najbardziej od sześciu miesięcy. To złagodziło spadek całego PMI.
Najważniejsze składowe tego wskaźnika nie napawają jednak optymizmem. Z badania S&P wynika, że w marcu po raz pierwszy od 16 miesięcy zmalała wartość zamówień otrzymywanych przez polskie firmy przemysłowe. Popyt zagraniczny zanurkował przy tym najbardziej od połowy 2020 r., gdy globalną gospodarkę paraliżowała jeszcze pierwsza fala pandemii Covid-19. Z jednej strony było to pokłosie niepewności w globalnej gospodarce, którą wywołał atak Rosji na Ukrainę, z drugiej zaś bezpośredni skutek spadku zamówień zza wschodniej granicy. W rezultacie po raz pierwszy od 14 miesięcy ankietowane firmy ograniczyły produkcję. Przyczyniły się do tego także niedobory komponentów, np. w branży motoryzacyjnej (w marcu dwa zakłady w Polsce czasowo zamknął Volkswagen).