Byłbym tutaj bardzo sceptyczny. Nawet jeśli dysponujemy ekspertyzami konstytucjonalistów, które wskazują, że istnieje taka droga bez potrzeby zmiany konstytucji, to jednak uważam, że wejście do strefy euro wymaga porozumienia Polaków i możliwie powszechnej zgody politycznej – stwierdził wczoraj premier Donald Tusk.
Dodał, że porozumienie jest potrzebne, aby wytrącić argumenty przeciwnikom przyjęcia wspólnej waluty przez Polskę w Brukseli. – Trzeba będzie przebić mur niechęci i niepewności w stosunku do nowych krajów strefy euro, bo szczególnie w warunkach recesji w samej strefie euro niechęć do rozszerzenia istnieje – wyjaśnił szef rządu.
Premier Tusk zasygnalizował, że decyzja o wejściu do mechanizmu ERM-2, stabilizującego kurs waluty, nie będzie uzależniona od opinii sceptycznego dotąd PiS. Donald Tusk nie wykluczył jednak, że jeżeli Prawo i Sprawiedliwość nie będzie się zgadzało na zmiany w konstytucji, to poczeka z tym do kolejnych wyborów parlamentarnych. Planowane są one na 2011 rok i mogą zmienić układ głównych sił w Sejmie. Obecnie koalicji PO–PSL brakuje kilku głosów, aby być pewnym poparcia zmian w ustawie zasadniczej. Przedstawiciele partii rządzących sugerowali już, że zmiany nastawienia opozycji wobec euro spodziewać się można już po wyborach prezydenckich w 2010 r.
Problem z konstytucją dotyczy głównie zapisu o wyłączności Narodowego Banku Polskiego na emisję pieniądza (po przyjęciu euro taki zapis nie może być przestrzegany). Oprócz tego, Europejski Bank Centralny wielokrotnie zwracał uwagę na fakt, że niektóre zapisy w polskim prawie (jak np. konieczność przyjmowania sprawozdania z działalności NBP przez Sejm) naruszają zasadę niezależności banku centralnego.
– Wydaje się, że z uwagi na fakt, że prawo unijne jest ponad narodowym, nie ma konieczności zmiany konstytucji nie tylko przed wejściem do ERM2, ale przypuszczalnie również przed strefą euro. Jedną ze strategii, jaką można sobie wyobrazić, jest ścieżka słowacka – wejście do ERM2 z nadzieją, że poparcie dla euro wzrośnie, a odwrót od całego procesu jest bardzo trudny – mówi Radosław Bodys, ekonomista Bank of America/Merrill Lynch.