Tegoroczne przychody z prywatyzacji będą niższe o 1 mld zł od zakładanych. Za to w 2010 r. Skarb Państwa chce uzyskać ok. 25 mld zł – wynika z zaktualizowanego planu sprzedaży państwowych spółek, który przyjął wczoraj rząd.
W tym roku resort skarbu, który do tej pory uzbierał ok. 3 mld zł ze sprzedaży inwestorom akcji spółek, w których ma udziały, chce – zgodnie z pierwotnymi założeniami – uzyskać brakującą kwotę przychodów zapisanych w budżecie, pozbywając się pakietów akcji 15 firm, m.in. Enei, pierwszej grupy spółek chemicznych (Ciech, Zakłady Azotowe w Tarnowie i Kędzierzynie), od 51 do prawie 74 procent udziałów w Giełdzie Papierów Wartościowych oraz resztówki w TP SA. W przyszłym roku na ladę mają trafić udziały w 39 spółkach.
[srodtytul]Bezpieczna transakcja[/srodtytul]
Rada Ministrów zaaprobowała wczoraj również sprzedaż do 10 proc. akcji KGHM. – Zgodnie z tym, co mówiliśmy dwa lata temu, nie decydujemy o sprzedaży spółki w całości, ale przekazaniu niewielkiego pakietu akcji w sposób kontrolowany inwestorom indywidualnym – mówił wczoraj premier Donald Tusk. – To transakcja bezpieczna zarówno z punktu widzenia Skarbu Państwa, jak i pracowników – dodał premier. Przed zmniejszeniem zaangażowania w KGHM Skarb Państwa będzie chciał wprowadzić zapisy w statucie analogiczne do tych, jakie od niedawna obowiązują w PKN Orlen. W paliwowej spółce akcjonariuszom działającym w grupie ograniczono prawo głosów do 10 proc. Ograniczenie to nie dotyczy SP i podmiotów z nim powiązanych.
Nawet taka zmiana nie podoba się 19 organizacjom związkowym działającym w Polskiej Miedzi, które twierdzą, że premier ich oszukał, deklarując przed wyborami „nie” dla dokończenia prywatyzacji spółki, i dziś lub jutro się zbiorą, by zadecydować o generalnym strajku w kombinacie. Mimo wcześniejszych zapowiedzi Skarb Państwa nie zdecydował się też na sprzedaż inwestorom strategicznym spółek energetycznych. Takim propozycjom sprzeciwiał się wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak. Wczorajsza decyzja jest więc ukłonem PO wobec koalicjanta, bez którego i tak nie można byłoby wykonać żadnego ruchu, bo każde odstępstwo od aktualnych planów prywatyzacyjnych oznacza konieczność zmiany obowiązującej rządowej strategii dla sektora.