Resort jeszcze niedawno spodziewał się, że do negocjacji w sprawie kupna kontrolnego pakietu akcji Enei zgłosi się kilku poważnych inwestorów. Jak zapowiadał nadzorujący spółki z sektora elektroenergetycznego wiceminister Jan Bury, o 67 proc. akcji grupy energetycznej miała rozegrać się walka między kilkoma zagranicznymi koncernami, które zgłosiły się wcześniej do MSP po memoranda informacyjne w sprawie spółki.

Ostatecznie zgłosiło się dwóch inwestorów. Jednym był fundusz inwestycyjny, który został odrzucony – jak można przypuszczać ze względu na to, że założeniem MSP jest znalezienie inwestora branżowego. Z walki o kontrolę nad Eneą tymczasowo wycofał się szwedzki Vattenfall, który ma już 18,7 proc. akcji poznańskiej grupy.

W efekcie wyłączność na negocjacje zyskało niemieckie RWE. Jak się nieoficjalnie mówi, koncern na przejęcie kontroli operacyjnej w Enei zarezerwował 2,3 mld dolarów, co przy obecnym kursie daje niecałe 6,7 mld zł. Jeszcze niedawno MSP mówiło o bardzo dużej premii za akcje w stosunku do ceny rynkowej. Analitycy szacowali, że premia wyniesie 20–30 proc., co dawałoby MSP nawet do 8 mld zł.

Czy MSP, jeżeli nie uda się uzyskać satysfakcjonującej ceny, może przedłużyć negocjacje, tak aby zakończyły się dopiero w przyszłym roku? – Liczymy na to, że sprzedaż nastąpi jeszcze w tym roku – odpowiada Maciej Wewiór, rzecznik ministerstwa. Presja ze strony rządu na przyspieszenie sprzedaży jest duża. Plan resortu skarbu przewiduje, że przychody z prywatyzacji wyniosą w tym roku niemal 12 mld zł. Dotychczas osiągnęły 3,2 mld zł. W 2010 roku sprzedane mają zostać akcje za około 25 mld zł.

MSP nie chce na razie rozmawiać na temat tego, jak mogą zakończyć się negocjacje w sprawie Enei. Chodzi o to, że Vattenfall, nie zgłaszając się do resortu po memorandum informacyjne, zostawił sobie otwartą furtkę – może w ostatniej chwili ogłosić wezwanie na akcje Enei, oferując cenę wyższą niż wynegocjowana z RWE.