Uwolnienie cen energii elektrycznej dla najmniejszych odbiorców jest mało prawdopodobne – ustalił „Parkiet”. Do połowy września Urząd Regulacji Energetyki ma ogłosić swoją decyzję w tej sprawie. Producenci energii z niecierpliwością czekają na decyzję, która wpłynie na poziom cen oferowanych gospodarstwom domowym od początku 2010 r.
Informacje nasze potwierdza Mariusz Swora, prezes URE. – Kończymy w urzędzie prace nad komunikatem w tej sprawie. Cały czas pozostają poważne wątpliwości co do tego, czy ceny dla odbiorców z grupy G (która obejmuje przede wszystkim gospodarstwa domowe – red.) powinny zostać uwolnione – wyjaśnia.
[srodtytul]Lista niespełnionych życzeń[/srodtytul]
Najmniejszym konsumentom energetyka sprzedaje około 25 proc. prądu. URE zatwierdza ceny tylko dla tej części rynku. Pozostali kupują energię po cenach nieregulowanych. Jak jednak argumentują energetycy, ze względu na zaniżone administracyjnie ceny dla małych odbiorców muszą podnosić stawki dla firm.
Dlaczego URE poważnie waha się przed uwolnieniem cen? Jeszcze na początku 2008 r. urząd przedstawił listę warunków, które muszą zostać spełnione, aby do uwolnienia cen doszło. Dwa pierwsze to większa konkurencja w hurtowym handlu energią oraz specjalna ochrona dla najmniejszych odbiorców. URE chce też skrócenia procedury zmiany sprzedawcy energii oraz większych uprawnień dla samego urzędu.Ministerstwo Gospodarki zapowiedziało przepisy sprawiające, że część gospodarstw domowych uzyska prawo do kupna energii o 30 proc. tańszej. Sprzedawcy energii odzyskiwaliby pieniądze dzięki ulgom w VAT i podwyżce cen energii o 10 proc. Projekt ten nie spodobał się jednak ani firmom, ani URE.