Jak dowiedział się w ZUS „Parkiet”, już jedna czwarta urzędów pracy ma kłopoty z odprowadzeniem składek na ubezpieczenie zdrowotne za bezrobotnych nie mających prawa do zasiłku. W I półroczu wykorzystano średnio 73 proc. wszystkich pieniędzy na ten cel. W wielu powiatach skończyły się w lipcu.
[srodtytul]Ile można, tyle przesunięto[/srodtytul]
Byłoby jeszcze gorzej gdyby nie pieniądze od wojewodów. Zostali poproszeni przez resort finansów by przesunęli część wydatków np. z pomocy społecznej. – W wyniku nowelizacji ustawy budżetowej wojewodowie przesunęli 156,6 mln zł na opłacanie składek za bezrobotnych – mówi Magdalena Kobos, rzeczniczka MF. – Pieniędzy na składki powinno teraz wystarczyć – mówi Ivetta Biały, rzecznika wojewody mazowieckiego. W części regionów jednak środków nie wystarczy. Związek Powiatów Polskich szacuje, że w sumie na wyższe składki potrzeba 400-500 mln zł, więc zmiany w budżecie to za mało.
[srodtytul]ZUS zaczeka... a NFZ?[/srodtytul]
Pomysł jak wybrnąć z tej sytuacji ma Jerzy Miller, były szef NFZ, obecnie wojewoda małopolski. Starostów ze swojego terenu zachęca, by wystąpili do ZUS z prośbą o prolongatę. Zaległe składki uregulować mają w 2010 r. Są szanse, że ZUS się na to zgodzi. Miller jest szefem jego rady nadzorczej. – Właśnie w Małopolsce jest najgorzej. Konta powiatów zajmują komornicy – mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich. Kłopoty ma i NFZ. Od stycznia do końca lipca dostał o około 500 mln zł z ZUS mniej niż planował, a za rolników z KRUS w tym roku dostanie w sumie o 544 mln zł niższe składki (co pokrył w sierpniu z rezerwy).