Odbiorca jest wciąż zbyt słaby wobec rynkowych monopolistów, nadal jest zbyt mało konkurencji – uważa Mariusz Swora, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.
Po regulowanych cenach energetyka sprzedaje około 25 proc. energii, która trafia głównie do gospodarstw domowych. Stawek dla pozostałej części rynku, głównie firm, URE nie zatwierdza. Jak jednak argumentują energetycy, ze względu na zaniżone administracyjnie ceny dla małych odbiorców, muszą podnosić ceny prądu dla odbiorców korporacyjnych.
Szef URE uzasadniał w rozmowie z „Parkietem”, że nie zostały spełnione warunki, które stawiał jeszcze w 2008 r. URE stwierdziło wtedy, że dla odejścia od zatwierdzania cen dla klientów indywidualnych niezbędne jest przede wszystkim wzmocnienie konkurencji w hurtowym handlu energią oraz specjalna ochrona dla najbiedniejszych odbiorców. Regulator domagał się też skrócenia procedury zmiany sprzedawcy energii oraz większych uprawnień dla samego urzędu. Postulaty te nie zostały jednak dotychczas spełnione.
– Argumentacja dotycząca wzrostu cen dla przemysłu, jeżeli rynek gospodarstw domowych nie zostanie uwolniony, to mydlenie oczu. Nie ma najmniejszych powodów do windowania cen energii dla przemysłu. Chciałbym, aby firmy energetyczne zauważyły wreszcie prostą prawdę, że na rynku liczy się klient i walczyły o niego – podsumował Swora.