Deficyt da się sfinansować

Przedstawiciele resortu finansów nie widzą zagrożenia dla sfinansowania przyszłorocznego deficytu budżetowego planowanego na 52,2 mld zł. A właściwie na 67,5 mld zł, bo 15,3 mld zł wyniesie „deficyt budżetu środków unijnych”

Publikacja: 08.09.2009 08:08

Jacek Rostowski, minister finansów, uzasadniał, że deficyt w wysokości 52,2 mld zł jest na bezpieczn

Jacek Rostowski, minister finansów, uzasadniał, że deficyt w wysokości 52,2 mld zł jest na bezpiecznym poziomie. Towarzyszyli mu wiceministrowie – Ludwik Kotecki (z lewej) i Dominik Radziwił

Foto: Fotorzepa

Rząd chce w przyszłym roku uzyskać większe wpływy podatkowe m.in. z obowiązkowego opodatkowania wykorzystania samochodów służbowych do celów prywatnych oraz opodatkowania zagranicznych funduszy inwestycyjnych. Wyższa będzie też akcyza, co wynika z dyrektyw unijnych. Inne obciążenia jednak się nie zmienią.

Przy wyższym niż zakładano wcześniej wzroście gospodarczym i jednoprocentowej inflacji wpływy podatkowe w całym roku mają wynieść 245,5 mld zł, wydatki zaś 297,7 mld zł. Deficyt wyniesie więc 52,2 mld zł, jednak resort finansów zakłada także deficyt budżetu środków unijnych, które od 2010 roku będą wyłączone poza budżet centralny. Ma on sięgnąć 15,3 mld zł.

[srodtytul]Szokujący czy bezpieczny[/srodtytul]

– Przyszłoroczny deficyt budżetowy państwa nie jest deficytem moich marzeń – przyznał na konferencji prasowej minister finansów Jacek Rostowski. Wyjaśnił, że większy deficyt to m. in efekt silnego spowolnienia naszej gospodarki z 4,8 proc. PKB w 2008 roku do 0,9 proc. PKB w tym roku – tyle bowiem wynosi najnowsza prognoza resortu na 2009 rok.

– Należy podkreślić, że Polska przeszła przez ten kryzys bez recesji i będzie jedynym w OECD oprócz Australii, który odnotuje wzrost gospodarczy w całym roku – wyjaśnił szef resortu finansów.Rostowski uspokajał, że szokujący dla niektórych deficyt jest na bezpiecznym poziomie, bo nie spowoduje przekroczenia drugiego progu ostrożnościowego, czyli 55 proc. relacji długu do PKB. – O ile oczywiście zostanie zrealizowany program prywatyzacji co najmniej na poziomie 28–29 mld zł – dodał minister. Nie powinno być też problemów ze sfinansowaniem deficytu, ponieważ w ostatnich, kryzysowych miesiącach dobry stan finansów państwa umocnił naszą wiarygodność w oczach inwestorów. – Wcześniej taki deficyt nie byłby możliwy – wyjaśnił Rostowski.

Deficyt budżetowy w 2010 r. wzrośnie o około 25 mld zł – resort finansów spodziewa się, że w 2009 roku uda się go zamknąć na poziomie 22,5 mld zł, wobec spodziewanych 27,2 mld zł. O 3,5 mld zł większe niż planowano w nowelizacji budżetu mają być wpływy z VAT, o 800 mln z akcyzy, o ponad 500 mln – z PIT. Nieznacznie niższe będą wpływy z cła.Ministerstwo szacuje, że deficyt finansów publicznych w 2009 r. sięgnie 6 proc. PKB, zaś w 2010 r. wzrośnie do 7 proc. PKB.

Rostowski podkreślił, że średnio w strefie euro wzrost wyniesie 1,2 proc., zaś w całej UE 1,3 proc. Oczywiście u rekordzistów, czyli w USA i Wielkiej Brytanii poziom ten może wynieść odpowiednio 14 i 12 proc. PKB.– My nie pozwoliliśmy na tak drastyczny wzrost, dzięki temu złoty drastycznie nie stracił na wartości i nie wpadliśmy w spiralę zadłużenia – powiedział minister.

[srodtytul]Co z FUS i samorządami?[/srodtytul]

Obecny na konferencji wiceminister finansów Dominik Radziwiłł ujawnił, że potrzeby pożyczkowe brutto w przyszłym roku wzrosną do 203,8 mld zł ze 163,2 mld zł.

– Nie widzę zagrożenia dla pozyskania tych pieniędzy, zwiększymy liczbę emisji zagranicznych, być może wprowadzimy też nowe instrumenty finansowania – powiedział Radziwiłł. Nie podał jednak szczegółów.Na pytania o plan wychodzenia z zadłużenia szef resortu finansów zdradził, że jest właśnie przygotowywany czteroletni program, w którym zostanie określony deficyt budżetowy do 2014 roku. Rząd ma go przyjąć do lipca przyszłego roku.

Zdaniem Mirosława Gronickiego, byłego ministra finansów, potrzeby pożyczkowe budżetu rosną z 12 do 15 proc. PKB. – Nie wiadomo, czy kwota 203,8 mld zł uwzględnia potrzeby FUS. Trzeba też do niej doliczyć potrzeby samorządów – wyjaśnił ekonomista.

Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, dodał, że w tej sytuacji na najważniejszą osobę dla przyszłorocznego stanu naszych finansów wyrasta minister skarbu, bo to od realizacji jego programu zależeć będzie, czy uda się zatrzymać narastanie długu Polski.

[ramka][b]Jak pozyskać25 mld zł[/b]

Wraz z projektem budżetu ukazały się wczoraj „Kierunki prywatyzacji majątku Skarbu Państwa w 2010 r.”. Aby uzyskać ze sprzedaży majątku planowane 25 mld zł, rząd zakłada zbycie m.in. akcji Zakładów Chemicznych Police i ZA Puławy, większościowego pakietu Bogdanki, a także pakietu KGHM.Do końca 2010 r. planuje się całkowite zbycie akcji banków z mniejszościowym udziałem Skarbu Państwa (w praktyce chodzi o Bank Handlowy). W dokumencie zapowiedziano również częściową prywatyzację Tauronu Polskiej Energii i zbycie pakietów akcji Polskiej Grupy Energetycznej w kilku transzach, po jej debiucie. Rząd zapowiedział większe wykorzystanie giełdy i aukcji publicznych.Realnie do budżetu trafi jednak tyko 9,4 mld zł. Reszta wpływów zostanie rozdzielona pomiędzy fundusze celowe, m.in. Fundusz Rezerwy Demograficznej, Fundusz Restrukturyzacji Przedsiębiorców czy Fundusz Reprywatyzacji.MSP prognozuje jednocześnie, że dywidenda od spółek Skarbu Państwa (płacona z zysku z 2009 r.) da w przyszłym roku 3 mld zł. [/ramka]

Gospodarka krajowa
Agencja S&P nie zmieniła ratingu Polski
Gospodarka krajowa
NBP ma już ponad 509 ton złota, więcej niż EBC
Gospodarka krajowa
Tempo podwyżek płac w gospodarce wciąż hamuje. Dane są najsłabsze od trzech lat
Gospodarka krajowa
Kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu pod znakiem zapytania
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Gospodarka krajowa
Prezes NBP Adam Glapiński: Wątpliwa kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu
Gospodarka krajowa
Gołębia Rada coraz mniej lęka się inflacji i ścina stopy procentowe