W budżecie pojawić się mogą ekstradochody

Zdaniem ekonomistów, projekt budżetu na 2010 r. napisany został dość ostrożnie. Niewykluczone, że w przyszłym roku pojawią się dodatkowe dochody, których rząd nie uwzględnił w dokumencie

Publikacja: 09.09.2009 08:07

Premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski wkrótce będą musieli bronić projektu budżetu

Premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski wkrótce będą musieli bronić projektu budżetu w Sejmie.

Foto: Fotorzepa

Przyjęty wczoraj przez Radę Ministrów projekt ustawy budżetowej na 2010 r. jest najtrudniejszy z przygotowywanych dotychczas przez obecny rząd– stwierdził premier Donald Tusk. Teraz dokument trafi do konsultacji w Komisji Trójstronnej, swoje uwagi zgłaszać będą mogli także ministrowie. Zdaniem szefa rządu, główne parametry projektu nie powinny jednak się zmienić.

[srodtytul]Ostrożny projekt[/srodtytul]

To oznacza, że deficyt budżetu na poziomie 52,2 mld zł jest praktycznie przesądzony. Donald Tusk podkreślił, że brak negatywnej reakcji rynków walutowych i giełdowych, a także stabilny rating Polski to dowód na to, że mimo wysokiego niedoboru „sam projekt, jak i kompetencje ministra finansów budzą zaufanie”.

Zdaniem ekonomistów, minister Jacek Rostowski zaprojektował przyszłoroczny poziom dochodów i wydatków dość ostrożnie. Analitycy podkreślają, że pełno w nim rozmaitych „zakładek”, dzięki którym dochody mogą się okazać ostatecznie wyższe od planu.

Ministerstwo Finansów planuje np., że średnioroczna inflacja wyniesie w 2010 r. tylko 1 proc. Ekonomiści zastanawiają się, skąd bierze się taki niski poziom. Ostatnia czerwcowa projekcja inflacji NBP sugerowała, że przez cały 2010 r. dynamika cen pozostanie powyżej poziomu 1,5 proc. Obecnie inflacja rok do roku sięga 3,6 proc. Aby sprowadzić ją do wielkości prognozowanych przez MF, nowa Rada Polityki Pieniężnej będzie musiała dokonywać drastycznych podwyżek stóp procentowych, co oznaczać może hamowanie gospodarki wychodzącej z kryzysu.

[srodtytul]Rewizja mile widziana[/srodtytul]

– Niska inflacja to przejaw konserwatywnego podejścia. Wydatki budżetu są indeksowane na podstawie dynamiki cen z poprzedniego roku. Poziom przyszłorocznej inflacji wpływa zatem jedynie na dochody – tłumaczy Ernest Pytlarczyk, główny analityk BRE Banku. Trudno oczekiwać, aby ceny rosły tak wolno, jak szacuje rząd. Nie pomoże w tym nowa Rada Polityki Pieniężnej, której decyzje gospodarka odczuje dopiero w 2011 r. Wyższa inflacja niż w projekcie budżetu zwiększy zatem dochody, co może spowodować ich przeszacowanie w górę. Taka rewizja może być z kolei dobrze przyjęta przez rynek – dodaje Pytlarczyk.

[srodtytul]Dywidendy i wpłaty z zysku[/srodtytul]

Innym przykładem są dywidendy. Rząd zakłada, że łączne wpływy z dywidend w 2010 r. sięgną 4,22 mld zł, wobec 7,65 mld zł oczekiwanych w tym roku. Zestawienie tych kwot sugeruje jedno – rząd w dalszym ciągu nie uwzględnia wypłaty zysku przez PZU, licząc, że w razie rozwiązania sporu z Eureko pieniądze ubezpieczyciela będą ekstrabonusem dla budżetu. Podobną miłą niespodzianką może okazać się wpłata z zysku NBP – której projekt wprawdzie nie przewiduje, ale prezes banku centralnego nie wykluczył, że jego instytucja może wypracować zysk.

Ekonomiści BPH przestrzegają jednak, że rezerwy po stronie dochodów wynikające z niskiego poziomu inflacji mogą nie być tak duże, zważywszy na dość optymistyczne założenia co do wzrostu wpływów z VAT (o 8,9 proc. w porównaniu do tego roku).

[ramka][b]Na euro musimy zaczekać dłużejniż zapowiadano[/b]

Jutro minie dokładnie rok od momentu, kiedy premier Donald Tusk zapowiedział na Forum Ekonomicznym w Krynicy spełnienie kryteriów wejścia do strefy euro już w 2011 r. Budżet na przyszły rok z deficytem 52,2 mld zł przekreśla ostatecznie te plany.Zdaniem Dariusza Filara, członka Rady Polityki Pieniężnej, najwcześniejszą możliwą datą przyjęcia euro jest teraz rok 2014. Rynki czekają na publikację przez rząd aktualizacji mapy drogowej, w której zapisane będą nowe warunki dotyczące stabilności kursu waluty. Dokument przygotowywany przez Ministerstwo Finansów jest już w praktyce gotowy, czeka teraz na akceptację rządu.– Przeszkody na drodze do przyjęcia euro są głównie natury fiskalnej – stwierdził prezes NBP Sławomir Skrzypek. – Już od kilku lat NBP starał się zachęcić rząd do reform strukturalnych. Czas działać, nie tylko ze względów budżetowych, ale także ze względu na perspektywy przyjęcia euro – dodał.– Nie jest też jednak ważne to, czy np. Polska wprowadzi euro w 2012, 2013 czy 2014 r., ale to, by obie strony – rząd polski i Komisja Europejska – uzgodniły wiążące harmonogramy – ocenił z kolei Thomas Mirow, prezes Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w rozmowie z niemieckim „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.Nowe szczegóły dotyczące planów integracji ze strefąeuro pojawić się mogą przy okazji aktualizacjiplanu konwergencji, któryma być gotowy w styczniu. Na 2010 r. rząd planuje deficyt sektora finansów publicz-nych rzędu 7 proc. PKB. [/ramka]

Gospodarka krajowa
Agencja S&P nie zmieniła ratingu Polski
Gospodarka krajowa
NBP ma już ponad 509 ton złota, więcej niż EBC
Gospodarka krajowa
Tempo podwyżek płac w gospodarce wciąż hamuje. Dane są najsłabsze od trzech lat
Gospodarka krajowa
Kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu pod znakiem zapytania
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Gospodarka krajowa
Prezes NBP Adam Glapiński: Wątpliwa kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu
Gospodarka krajowa
Gołębia Rada coraz mniej lęka się inflacji i ścina stopy procentowe