Padną kolejne papierowe deklaracje

Najwcześniej w 2013 r. uda się wypełnić zalecenia Komisji Europejskiej i obniżyć deficyt do poniżej 3 proc. PKB

Publikacja: 26.01.2010 08:09

Jacek Rostowski, minister finansów, zbiera wysokie oceny za swoje działania w kryzysie.

Jacek Rostowski, minister finansów, zbiera wysokie oceny za swoje działania w kryzysie.

Foto: Fotorzepa

Polsce nie uda się wypełnić zalecenia Komisji Europejskiej i obniżyć deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB do 2012 roku. W aktualizacji programu konwergencji, który dziś ma przyjąć rząd, zapisano, że najwcześniej nastąpi to w 2013 roku. Wczoraj do późna trwały jeszcze ostateczne wyliczenia.

[srodtytul]Deklaracje polityczne[/srodtytul]

– W tym roku powinno się udać utrzymać deficyt finansów publicznych na poziomie z 2009 r., czyli nieco ponad 6 proc., jeśli potem co roku będziemy obniżać go o około 1 pkt proc., to w 2013, najpóźniej w 2014, powinniśmy osiągnąć zalecany poziom – powiedział nam wysoki urzędnik państwowy. – Chcemy, aby był to rok 2013, bo wolą premiera Tuska jest przyjęcie euro w 2015 r. Ma to ogłosić w najbliższy piątek. Zaznaczył jednak, że program konwergencji jest dokumentem politycznym, deklaracją woli.

I czy uda się zrealizować jego zapisy, to zupełnie inna kwestia.Dotąd nigdy jeszcze nie udało się wypełnić w całości obietnic, jakie co roku polski rząd wysyła do Komisji Europejskiej. Najbardziej pomylił się w ostatniej aktualizacji – deklarował w niej, że w 2008 r. deficyt finansów publicznych wyniósł 2,7 proc. PKB, tymczasem okazało się, że był o 0,9 pkt proc. wyższy. Nie przewidział też tak dużego wzrostu w tym roku i założył, że w 2011 roku deficyt sektora sięgnie 1,1 proc. PKB. Także przedstawiane działania, które miały pomóc w osiągnięciu takiego ambitnego celu, niewiele miały wspólnego z rzeczywistością.

[srodtytul] Plany (nie) do zrealizowania[/srodtytul]

W tym roku rząd wpisał do aktualizacji wszelkie planowane działania, od ogólnych dotyczących wizji społeczeństwa po szczegółowe dotykające bezpośrednio finansów publicznych. Wymienia konieczną do przeprowadzenia reformę KRUS (Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego), dokończenie reformy emerytalnej (np. likwidację wcześniejszych emerytur mundurowych i wydłużenie wieku emerytalnego).

Mowa jest także o konsolidacji finansów publicznych, czyli zebraniu wszystkich pieniędzy w jednym miejscu i zakazaniu publicznym instytucjom lokowania ich nadwyżek w bankach komercyjnych (na koniec dnia mają zwracać każdą niewydaną złotówkę na konto centralne). Jednak tylko ta ostatnia może przynieść efekty już w najbliższym czasie. Rząd wylicza, że będą to oszczędności rzędu 1 proc. PKB, czyli 13,5 mld zł.– Deficyt ma spadać głównie dzięki rosnącemu wzrostowi gospodarczemu oraz minimalnemu podnoszeniu wydatków – wyjaśnił nasz rozmówca. Wstępne wyliczenia na ten rok mówią nawet o około 20 mld zł dodatkowych dochodów z podatków oraz zysku NBP.

[srodtytul]Marketingowe zabiegi[/srodtytul]

Także zadłużenie państwa na papierze ma być utrzymywane poniżej 55 proc. w relacji do PKB i oscylować w najbliższych trzech latach pomiędzy 54–55 proc. Będzie to zasługa zmiany definicji zadłużenia i wyłączenia z niego składek przelewanych na konto OFE.

Zdaniem ekonomistów rząd musi pokazać Komisji Europejskiej, że stara się spełniać jej życzenia. – Tak robią nawet kraje, w których finanse publiczne są w bardziej opłakanym stanie – mówi Piotr Bielski, ekonomista BZ WBK. – Inną sprawą jest, jak ona ocenia wiarygodność tych deklaracji. Wszyscy jednak wiemy, że aktualizacja programu konwergencji jest bardziej dokumentem marketingowym, w którym rządy chwalą się, co mogą zrobić, a nie tym, co rzeczywiście są w stanie wykonać.

Zdaniem Michała Dybuły z BNP Paribas wiarygodność takiego dokumentu jest znikoma, tak naprawdę bowiem nie zakłada on żadnej poważnej reformy finansów publicznych. Określone wskaźniki w krótkim okresie rząd chce osiągnąć wyłącznie dzięki zabiegom księgowym. – Polska coraz bardziej przypomina Węgry z lat 2002–2003 – wyjaśnia ekonomista. – Tam też finanse z roku na rok się pogarszały, bo nikt nie miał odwagi podjąć żadnej skutecznej reformy. Charakterystyczne było zaś podawanie kolejnych dat przyjęcia euro, bo sądzono, że będzie to skuteczny magnez dla inwestorów – dodaje Dybuła.

[ramka][b]To nie reforma, ale wzrost PKB[/b]

Zdaniem ekonomistów rząd Donalda Tuska bardziej liczy na spore przyspieszenie polskiej gospodarki niż na efekty, jakie być może przyniosą zabiegi ministra finansów Jacka Rostowskiego. A w kolejnych latach zaś wzrost PKB powinien być wysoki. BZ WBK wylicza, że w 2011 roku może on sięgnąć 3,2 proc., a w kolejnych dwóch latach 4,6–4,7 proc.Potwierdzeniem dla tych szacunków ma być dobry wynik za ubiegły rok. W czwartek GUS ogłosi wstępny szacunek PKB za 2009 rok, który najprawdopodobniej wzrósł o 1,7 proc. PKB, choć wczoraj JP Morgan podał, że być może wcale nie było aż tak dobrze i polska gospodarka rosła w ubiegłym roku w tempie 1,6 proc. Na tle Europy i tak jednak jesteśmy liderem. Ten fakt ma być pretekstem dla premiera Tuska do ogłoszenia, że nasza sytuacja jest rewelacyjna, a lekarstwem na drobne problemy finansów publicznych będzie plan konsolidacji i stabilizacji finansów publicznych przygotowywany właśnie przez rząd. Po dwóch próbach jego przedstawienia ma to nastąpić właśnie na piątkowej konferencji. [/ramka]

Gospodarka krajowa
Agencja S&P nie zmieniła ratingu Polski
Gospodarka krajowa
NBP ma już ponad 509 ton złota, więcej niż EBC
Gospodarka krajowa
Tempo podwyżek płac w gospodarce wciąż hamuje. Dane są najsłabsze od trzech lat
Gospodarka krajowa
Kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu pod znakiem zapytania
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Gospodarka krajowa
Prezes NBP Adam Glapiński: Wątpliwa kolejna obniżka stóp procentowych w czerwcu
Gospodarka krajowa
Gołębia Rada coraz mniej lęka się inflacji i ścina stopy procentowe