Według niego potencjał do aprecjacji złotego jest ograniczany m.in. przez ryzyko interwencji na rynku walutowym ze strony banku centralnego oraz trudną sytuację Grecji. W opinii analityków Banku Handlowego w niedługim czasie możliwe jest przejściowe osłabienie złotego wobec europejskiej waluty.
W umocnienie złotego w najbliższym czasie nie wierzą również analitycy HSBC. Zdaniem cytowanego przez Bloomberga Murata Ulgena, głównego ekonomisty banku na region Europy Środkowej, „NBP dał jasny sygnał”, że kurs euro nie powinien spaść poniżej 3,85 zł, i „może wrócić do interwencji, jeśli ten poziom będzie testowany ponownie”. W piątek za euro płacono 3,86 zł.
Wśród analityków wciąż przeważa jednak pogląd, że w perspektywie kilku kwartałów będziemy mieć do czynienia z wyraźnym umocnieniem złotego. W końcu tego roku euro może kosztować 3,75 zł. Taka jest średnia prognoz pochodzących w większości od zagranicznych banków i zebranych przez Bloomberga. Niektórzy uważają, że tempo aprecjacji może być dość szybkie.
Ekonomiści francuskiego Credit Agricole są zdania, że w najbliższych kwartałach złoty będzie w stanie zyskiwać wobec euro po 10 groszy co trzy miesiące. W efekcie na koniec marca 2011 r. przewidują kurs na poziomie 3,4 zł za euro.
Podobnych notowań w marcu przyszłego roku spodziewają się również analitycy Bank of America/Merrill Lynch. Ich zdaniem znaczące umocnienie naszej waluty przyniesie dopiero początek przyszłego roku. Jeszcze w grudniu 2010 r. spodziewają się bowiem kursu euro na poziomie 3,75 zł – czyli na średnim poziomie rynkowym.